psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

Cały czas utrzymując...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

REMONT PO POLSKU...

REMONT PO POLSKU

Kolega wynajął nowe mieszkanie. Niestety "nowe" tylko w sensie, że jego tam wcześniej nie było.
Za to pięknie położone, w domku z przynależnym trawnikiem. Trzeba pomalować - oznajmił.
No to jedziemy. Jeszcze przed wyładowaniem sprzętu - po piwku i od razu rozpalamy grilla - żeby węgiel zdążył się rozżarzyć. Przed pracą - oględziny. Tu i ówdzie trzeba zagipsować, zedrzeć jakąś starą tapetę, okleić okna, kontakty itp. W trakcie oględzin w butelkach wyschło - więc trzeba to naprawić.
W tzw. międzyczasie grill dojrzał, trzeba wrzucić kiełbaski na ruszt. Zaskakująco szybko były gotowe - nie zdążyliśmy nawet wyznaczyć wiaderka na gips...
I tak podczas tych czynności przygotowawczych do malowania, zastał nas wieczór.
- Wiesz co - rzecze kolega, otwierając kolejne piwo - w sumie nie jest tak źle z tą chatą...
- No, kolor może zostać...
- Chyba nie trzeba malować...
- Masz rację, wygląda dobrze...
- A co ty gadasz, piękne jest...
- Jak nowe...

I tak wróciłem do domu nad ranem, ze szpachelkami, wałkiem, trzema kilogramami gipsu i wiaderkiem farby dla której nie znaleźliśmy zastosowania...

- Zenon, wszystko wiem!...

- Zenon, wszystko wiem! Cham jesteś wielki i zdrajca! Dymasz wszystko, co się rusza! A ja ci tak wierzyłam... Oddałam ci serce i ciało. A ty mnie po prostu... wyr*chałeś! DLACZEGO?!
- Ruszałaś się.

- Co panią interesuje?...

- Co panią interesuje?
- Wózki dziecięce.
- Ooo... gratuluję! A kto częściej na spacery będzie z dzieckiem chodził? Pani? Mąż?
- No jeszcze nie wiemy... wie pan... eee...
- Jeśli mąż - to sugeruję ten model. o, tu jest chwytak na butelkę z piwem jak pani widzi, a tutaj jak pani ten dyngiel przesunie... to... tadam ! Wmontowana popielniczka!!!

Młody tenor do Caruso:...

Młody tenor do Caruso:
- Widział to Mistrz?!
- ???
- Mój głos wypełnił całą operę!
- A i owszem, widzownia ustępowała mu nawet miejsca…

Wiem już, skąd się biorą...

Wiem już, skąd się biorą dzieci. Ale nie wiem, gdzie je podziać.

KULTURA PRZEDE WSZYSTKIM...

KULTURA PRZEDE WSZYSTKIM

Idę ulicą miasteczka. Ludzi wokół niewiele, ja zatopiony w myślach i słonecznym skwarze.
Dziecięcy głosik:
- Dzień dobry!
Rozglądam się zaskoczony. Sam umiem przywitać dobrym słowem osobę zupełnie nieznajomą, a i obce dzieci potrafią czasami odezwać się tak do mnie; teraz jednak nie spodziewałem się niczego takiego, gdyż ulica zupełnie pusta.
Kto woła?
Aha. Po drugiej stronie, za bramą, na ciasnym podwórku pomiędzy niezbyt zadbanymi budynkami stoi chłopiec - przedszkolak, może początkujący uczeń podstawówki, jednym słowem: fąfelek. Stoi bokiem, prawie że tyłem, ale głowa wykręcona patrzy na mnie i czeka na odpowiedź.
- Dzień dobry - odpowiadam i od razu uznaję fąfelka za dziecko kulturalne aż do przesady, skoro wita przechodnia kroczącego kilka metrów za plecami. Jednocześnie widzę, że ów dobrze wychowany chłopiec nieprzypadkowo stoi frontem w inną stronę.
On odlewa się na krzak porzeczki.

JAK ODPOWIADAĆ NA ZAPYTANIE...

JAK ODPOWIADAĆ NA ZAPYTANIE OFERTOWE

Taka odpowiedź na zapytanie ofertowe to ja mogę, co rano dostawać:
Szanowni Partnerzy Handlowi
Oraz sympatyczni Moi Mili Koledzy i Koleżanki,
W związku z Waszą prośbą (absolutnie nie namolną i w miarę delikatną) zostawiłem wszystkie banalne, mało istotne i przyziemne sprawy, pozbierałem oferty z kilkunastu firm działających na naszym rozwijającym się rynku (w ekonomicznym pojęciu tak nazywa się abstrakcyjne w czasie i przestrzeni miejsce zawierania transakcji handlowych, nie koniecznie miejsce w mieście z Ratuszem) i po wybraniu najatrakcyjniejszych, czyli najtańszych propozycji cenowych, pozwalam sobie wyniki mojej mozolnej i pewnie nikomu niepotrzebnej pracy przesłać w załączniku.
Nie oczekuję na gorące słowa podziękowania, życzę powodzenia w dalszej obróbce w/w materiału.

Łączę różne wyrazy.
Wasz Wielbiciel
S***** K.

Idzie opalony facet plażą...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

NOWOCZESNOŚĆ W SŁUŻBIE...

NOWOCZESNOŚĆ W SŁUŻBIE ZDROWIA

L - lekarz
K - kolega
J - ja

Koledze serducho odmówiło na chwilę współpracy, stąd znalazł się na OIOKu (Oddział Intensywnej Opieki Kardiologicznej - dla lajkoników).
Zalazłem tam doń na chwilkę, bo tylko na chwilkę można, a on do mnie w te słowa:
K: -Stary, dobrze że jesteś. Zabrali mi telefon a MUSZĘ zadzwonić. MUSZĘ po prostu.
J: - Eeeee ale tu "karteczka pisze", że nie wolno korzystać...
K: - Błagam - przecież tylko ja tu leżę... pożycz mi swojej komórki na moment... tylko pikacza wypuszczę i do mnie oddzwonią.

Uległem. Dałem mu słuchawę, a sam oddaliłem się w kierunku łazienki, umożliwiając mu przeprowadzenie rozmowy w warunkach jako takiej prywatności. Spotkałem jeszcze znajomą, pogadaliśmy i wracam do koleżki. Jakieś 15 minut się zeszło.

Wchodzę, patrzę, koleżka czerwony jak rak, patrzy się na mnie lękliwie... Wchodzę dalej, przy biurku siedzi lekarz i patrzy się na mnie ZDECYDOWANIE NIE lękliwie a obok niego na biureczku leży mój telefon...
"Lipa" myślę sobie ale śmiało walę po aparat, gdy nagle lekarz do mnie gada:
L: - To, że zrobiliście rzecz niedozwoloną na tym oddziale, mogę wam jeszcze wybaczyć. Ale to, żeście mnie przed ordynatorem ośmieszyli to już nie.
J:- ?!?!?! Że co proszę?
L:- Otóż prosze sobie wyobrazić, ze przed chwilą był tu ordynator i pytał się kolegi o samopoczucie po lekkim zawale I WTEDY ZADZWONIŁ PAŃSKI TELEFON! Ordynator zapytał się, czy teraz mamy taki system powiadamiania o stanie zdrowia!

I teraz proszę sobie wyobrazić, że w moim telefoniku mam ustawiony dzwonek mp3: James Brown "I feel good!"