#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Na carskim dworze odbywało...

Na carskim dworze odbywało się przyjęcie. Za suto zastawionym stołem (pełnym półmisków, swiec) siedzą panowie w perukach i kobiety w wielkich rozdekoltowanych sukniach. Trwa impreza, gra orkiestra. Nagle huk. Wpada kopiąc w drzwi Major Rżewski. Był jednak troche w nietypowej sytuacji. Miał opuszczone gacie i trzymał przy tyłku sedes. Doczłapał do stołu, przy którym zasiadł obok ucztujących dam i panów. Oddawał się czynności opróżniania, w pewnym momencie wyciągnął papierosa i zaczął palić. Wtedy się zorientował, że wszyscy na niego dziwnie patrzą. Więc się spytał:
- Coś nie tak?
- Aha..... rozumiem.....
- Palić nie wolno?!?!....

W kwiaciarni:...

W kwiaciarni:
- Poproszę bukiet z tych kwiatów.
- A te kwiaty to…?
- Dla dziewczyny.
- Ale one są sztuczne.
- Nie szkodzi, ona też jest z gumy.

Urzędnik do interesanta:...

Urzędnik do interesanta:
- Codziennie panu mówię, żeby pan przyszedł jutro, a pan zawsze przychodzi dzisiaj!!!

Siedza w gównie dwa robaczki,...

Siedza w gównie dwa robaczki, tatus i synek.
Synek pyta:
- Tato, tyle lat mieszkamy juz tutaj, w tym gównie..
a powiedz tato, moglibyśmy mieszkac w jabłuszku?
- Tak synku, moglibyśmy.
- A moglibysmy mieszkać w gruszeczce?
- Tak synku, w gruszeczce też.
- A w brzoskwince?
- W brzoskwince też.
- A na przykład... w winogronku?
- W winogronku tez byśmy mogli.
- To czemu ciągle mieszkamy w tym gównie?
- Bo, synu, jest takie pojęcie: OJCZYZNA...

NIEZŁE JAJKA...

NIEZŁE JAJKA

W radiu Daukszewicz przed chwilą opowiadał, jak to wracał sobie z ryb i zatrzymał się w pewnym zajeździe na Mazurach, w celu uzupełnienia kalorii. W zajeździe zamawia jajecznicę, chlebek z masłem i kawę. Kobieta przyjmuje zamówienie, wychodzi na zaplecze i słychać, że dzwoni gdzieś podekscytowana. Po paru minutach pod zajazd podjeżdża samochód z piskiem opon, wbiega do środka zdyszany facet z zapasem jaj w rękach i zwraca się do Daukszewicza:
- Panie Krzysiu, Iwonka od razu pana poznała i zadzwoniła. Jajka przywiozłem, bo widzi pan, nam Sanepid wczoraj kuchnię zamknął, ale specjalnie dla pana usmażymy.
Ponoć jakoś stracił apetyt...

DLA SPÓŹNIALSKICH...

DLA SPÓŹNIALSKICH

No ja nie wiem czy to jest śmieszne, może ktoś się uśmiechnie na wspomnienie sprzed roku, kiedy to z dwoma kumplami stopa łapałam. Jesień się zaczynała, myśmy ubrani podobnie w jakieś matriksowskie płaszczyki i czarne bluzy z szatanistycznymi zespołami - no trzy diabły. Jak łatwo się domyślić, nikt się nie zatrzymuje, żeby te czorty podwieźć. Znużeni poszliśmy do sklepu kupić sobie piwko, wracamy i zapada decyzja o przerwie na konsumpcję. Ledwo żeśmy posiadali na trawie, ledwo się piwo otworzyło – podjeżdża autko z pytaniem, czy nas nie podwieźć. No jasne, że podwieźć. Wsiedliśmy i się śmiejemy, że miał facet nosa, bo akurat nam się „impreza” zaczynała, na co koleś:
- A wiecie, bo ja tylko raz się załapałem na koniec imprezy, wtedy swoją żonę poznałem. Od tamtego czasu staram się być zawsze o czasie.

Daleka Północ, w dzikiej...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

W tradycyjnej kulturze...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

RUSKIE ŚRODKI PRZECIW...

RUSKIE ŚRODKI PRZECIW MOSKITOM

Znajomi sobie ostatnio grilla robili. Miejsce nad jeziorem i wyjątkowo duża ilość komarów. Jeden z nich przytargał jakiś ruski specyfik na owady latające. Towarzystwo spryskało się dosyć mocno owym wynalazkiem.
W ciągu kolejnych kilku minut przeżyli istne apogeum, najazd, nawałnicę komarów. Zlatywały się chyba z całego województwa. Niemalże rozgoniły towarzystwo...
Wszyscy byli z lekka zszokowani tym, co się działo.
W końcu ktoś bardziej kumaty wziął ten ruski specyfik i wznosząc się na wyżyny translatingu wydukał:
- Ss...ss..pryss...kaać jaakąąąś...szmmmatęęee... i pooowiesić... z dalaaaa od luuuudzi...

Sąsiad widzi sąsiada...

Sąsiad widzi sąsiada zbijającego z desek pudła różnej wielkości:
- Po co pan to robi?
- A, bo syn pisał z miasta, że złapał syfilisa, a ja nie wiem jakie to duże.