#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Dziewczyna do chłopaka:...

Dziewczyna do chłopaka:
- Co mi kupisz pod choinkę?
- Świeczkę zapachową
- Aha... a co ty byś chciał?
- Ciebie, zapakowaną tylko w kokardę...

Kolega pyta kolegę: ...

Kolega pyta kolegę:
- Z jaką prędkością łączysz się z internetem?
- Terabajta...
- Żartujesz!!??
- Skądże... Tera bajta, ale rano były cztery...

- Taki piękny wieczór....

- Taki piękny wieczór. Może byśmy zaszli do mnie i napili się kawy?
- No nie wiem. Tak kawa na noc?
- No chodź. Już pół roku kawy nie piłem.

Na cyrkowej arenie odbywa...

Na cyrkowej arenie odbywa się mrożący krew w żyłach numer: artysta chwyta za grzywę największego lwa, wkłada swą głowę do jego paszczy, a potem jak gdyby nigdy nic wyciąga z kieszeni włóczkę i zaczyna robić na drutach. Po jakimś czasie wyjmuje swą głowę z paszczy lwa i pokazuje publiczności zrobiony na drutach szalik. Publiczność jest zachwycona, na arenę sypią się kwiaty.
- Dziękuję - mówi artysta. - A może ktoś z państwa potrafiłby to zrobić? Z trzeciego rzędu wstaje jakaś babcia i woła:
- Ja! Z włóczki nie takie rzeczy już robiłam!

Umiera chłop. Rodzina...

Umiera chłop. Rodzina zebrała się wokół łoża śmierci, a on resztkami sił mówi do żony:
- Kiedy umrę, wyjdziesz za Fąfarę.
- Nie, nie chcę innego męża!
- To moja ostatnia wola!
- Ale dlaczego? - dziwi się żona.
- Kiedyś oszukał mnie, drań, na sprzedaży konia, teraz będzie miał za swoje!

Zeszłej nocy żona odnalazła...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Na przystanku autobusowym...

Na przystanku autobusowym przygarbiona babuleńka z węzełkiem z rzeczami przy nogach trzyma w rękach komórkę i drżącymi palcami próbuje trafić w klawisze. W końcu zaczepia stojącego nieopodal chłopaka:
- Syneczku, pomóż mi napisać sms-a.
- Jasne, babciu. Co pisać?
- Pisz: "Bydlaku! Nie szukaj mnie! Jadę do mamy!"

Szef nazywał sekretarkę...

Szef nazywał sekretarkę "swoim Słoneczkiem". Sam przy niej promieniał.
Aż któregoś dnia spochmurniał. Słoneczko zaszło.

Siedzi sobie wedkarz...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

ZNAJOMI...

ZNAJOMI

Pracował kiedyś w redakcji z MMŻ kolega Malinką zwany. W wolnej chwili zaczęli panowie redaktorzy wspominać sobie, jakie to dziwne ludziska z dziwnymi problemami do redakcji gazetowej przychodzą. MMŻ:
- Ty, ale taki jeden gościu upierdliwy tu przychodził. Taki stary maruda straszliwy... (i tu następuje opowieść o panu – no w skrócie, że strasznie popie**olony był) - Ty go Malinka kojarzysz? Malinowski się nazywa... Eee... znaczy...(i tu nagle rozpoczyna się w mózgu proces myślowy ustalający, że ksywka kolegi Malinki to od nazwiska jest...) ...yyy ...ten tego, to jakaś może twoja rodzina jest? (kwestia wypowiedziana w tonie błagającym o zaprzeczenie)
- No rodzina, to mój ojciec jest.