psy
fut
lek
emu
#it
hit
syn

Idzie James Bond przez...

Idzie James Bond przez pustynię i spotyka wielbłąda. Przedstawia mu się:
- Dzień dobry! Nazywam się Bond. James Bond.
- A ja jestem Błąd. Wielbłąd.

Szkocka drużyna odniosła...

Szkocka drużyna odniosła zwycięstwo.
W szatni trener mówi:
- Zasłużyliście na coś orzeźwiającego! John, otwórz okno!

Żona kłóci się z mężem:...

Żona kłóci się z mężem:
- Wy, faceci, myślicie tylko o seksie i chlaniu!
- Nieprawda, czasami myślimy też o kulturze i sztuce.
- O jakiej kulturze? O jakiej sztuce?!
- O kulturze picia i sztuce kochania...

Maż po kłótni z żoną...

Maż po kłótni z żoną mówi do niej:
-Jak umrzesz, to ci każę na nagrobku napisać: "Tu spoczywa moja żona, wiecznie zimna!"
A żona odpowiada:
-A jak ty umrzesz, to ci każę napisać: "Tu spoczywa mój mąż, nareszczcie sztywny..."

Pewnego razu sołtys spogląda...

Pewnego razu sołtys spogląda na ręce Antka i pyta:
- Gdzieś stracił palce u prawej ręki?
- A no ze dwa roki temu włożyłem rękę koniowi do pyska, żeby zobaczyć ile ma zębów. Wtedy koń zamknął pysk, żeby zobaczyć ile ja mam palców.

ŚNIADANIE DO ŁÓŻKA...

ŚNIADANIE DO ŁÓŻKA

Postaci: znajoma, jej ślubny, kot Mycek.

Jest słoneczny maj. Piękny sobotni poranek. Przyroda budzi się do życia. Ptaszki ćwierkają. Wiją gniazdka w listowiu. Poprzez niedomknięte okno promienie słońca delikatnie muskają alabastrowe ciało śpiącej. Wokół roztacza się upojny zapach kwitnącego bzu. Leciutki wiaterek delikatnie budzi znajomą do życia. Po chwili jej luby cichutko wkracza do sypialni z pachnącym posiłkiem na tacy. Ona - mile zaskoczona - zalotnie głaszcząc jego rękę pyta:
- Cóż to za okazja, by zjeść śniadanie w łóżku?
- Mycek narżnął w kuchni pod stołem. Nie chciało mi się tego sprzątać.

Na wykładzie studentka...

Na wykładzie studentka pyta się profesora seksuologii:
- Co zazwyczaj robią mężowie po odbytym stosunku?
- 10% odwraca się na drugi bok i zasypia, 10% wychodzi do łazienki....
- A pozostałe 80%? - pyta dalej studentka.
- No cóż, ubiera się i wraca do domu.

Jestem ministrantem w...

Jestem ministrantem w małej parafii. Zdarzają się nieraz zabawne sytuacje, gdzie ciężko jest utrzymać mi powagę i powstrzymać się od śmiechu. Moja matka widząc raz taki incydent zagroziła, że następnym razem wstanie z ławki, podejdzie do mnie i wyprowadzi mnie "za uszy" z kościoła na oczach wszystkich tam zgromadzonych. Dzisiaj przekonałem się, że nie żartowała. YAFUD

KOCHANY MĄŻ...

KOCHANY MĄŻ

O małżeństwie Anki i Adama pisałam tu parę razy. Są świetni, rewelacyjni i kompletnie nie przebierają w słowach. Kłótnie wybuchają u nich jak letnie burze.
I tak samo mijają. Niedawno byłam u nich parę dni. Gadamy, śmiejemy się, blablabla... Nagle na ścianie zobaczyłam pająka wielkości dość dobrze odkarmionego wróbla. W związku z moja osobistą arachnofobią zażyczyłam sobie usunięcia gada. Ale sama wolałam opuścić pokój. Niech se zabijają bez świadków.
Widocznie Adamowi egzekucja szła opornie, bo tylko huk czegoś o ścianę było słychać, baryton Adasiowy niecenzuralny i równie niecenzuralne komentarze jego żony dotyczące, bodajże, indolencji Adama w zabijaniu pająków. Właziłam tam parę razy, ale akcja wciąż trwała, więc umykałam w popłochu (taki pająk mógł na mnie spaść). I wreszcie wchodzę - a tu cisza jak makiem zasiał. Tylko Anka czyta gazetę. Sama siedzi. Rozglądam się po ścianach - nic, żadnego potwora. Hm...
- Ania, mów, gdzie jest ten sku**ysyn, co?
- Eee, chyba zszedł po coś do jadalni czy tam samochodu - rzuciła Anka, nie odrywając oczu od gazety.

W zaspie śnieżnej leży...

W zaspie śnieżnej leży pijak. Podchodzi do niego policjant i mówi:
- Wstawaj koleś, bo zamarzniesz!
- Coś ty! Po Borygo?