psy
emu
#it
hit
fut
lek
syn

Pewien niewidomy mężczyzna...

Pewien niewidomy mężczyzna usiadł pod murem przy ruchliwym chodniku w mieście, postawił przed sobą kapelusz, a obok kawałek kartonu z napisem "Jestem niewidomy i proszę o pomoc".
Znany publicysta, który przechodził obok, zauważył, że w kapeluszu niewidomego znajdowało się tylko kilka drobniaków.
Przykucnął i włożył do kapelusza banknot, następnie nie pytając o zgodę wziął karton, odwrócił i napisał jedno zdanie.
Położył na miejsce i odszedł.
W godzinach popołudniowych, kiedy ponownie przechodził obok niewidomego, zauważył, że w kapeluszu znajduje się pokaźna ilość monet oraz banknoty o różnym nominale.
Niewidomy bezbłędnie rozpoznał po krokach osobę, która coś mu napisała na kartonie.
Poruszony z lekka pyta:
- Co pan takiego napisał na moim kartonie?
Publicysta z uśmiechem odparł:
- W zasadzie nic szczególnego!... Napisałem pana zdanie w inny sposób!... "Dzisiaj przyszła wiosna, a ja nie mogę tego zobaczyć"

Morał:
Jeśli sprawy nie idą jak należy, zmień strategię, zobaczysz, będzie lepiej!

Policjant zatrzymał do...

Policjant zatrzymał do kontroli kierowcę. Trzymając w ręce prawo jazdy stwierdził:
- Tu jest napisane, że pan musi prowadzić w okularach!
- Tak panie sierżancie, ale ja mam kontakty!
- Mnie tam, proszę pana, nie interesuje kogo pan zna, skoro łamie pan prawo.....

Wyjechały dwie niebrzydkie...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Co słychać u twoich braci?...

- Co słychać u twoich braci?
- Dziękuję. Pierwszy się ożenił, ale drugiemu wiedzie się całkiem dobrze.

Przyprowadza matka swoją...

Przyprowadza matka swoją córkę do fotografa. Fotograf ustawia córeczkę do fotografii, a matka wyjaśnia:
- Krysia ma troszeczkę zeza...
- Nie szkodzi. Wyretuszujemy oczka - odpowiada fotograf.
- Uszy też ma takie trochę urbanowe...
- Nie szkodzi. Poprawimy...
- I zgryz też nie jest klasyczny - kiwa głową matka.
- Ząbki też podretuszujemy - zapewnia fotograf, ale po chwili zwraca się do matki:
- A tak w zasadzie, to po co jej Pani zdjęcie robi?
- A kto moją córeczkę za mąż weźmie bez paszportu?

Mąż wraca nad ranem do...

Mąż wraca nad ranem do domu. Żona pyta:
- Gdzie byłeś? Cala noc czekałam i nie zmrużyłam nawet oka.
Mąż zmęczonym głosem:
- A myślisz, że ja spałem?

Sklep z zabawkami....

Sklep z zabawkami.
- Więc tak - wezmę dwa rowery dla bliźniaków dwunastoletnich, dwie wywrotki dla bliźniaków dziesięcioletnich, dwoje cymbałków dla ośmiolatków, dwie lalki dla sześciolatek, dwie piłki dla czterolatków i dwa pudełka klocków dla dwulatków.
- Zdumiewające! - mówi sprzedawca - za każdym razem miał pan bliźnięta?
- No nie, czasami zdarzało się i tak, że nic nie było!

Prezydent Kaczyński wymknął...

Prezydent Kaczyński wymknął się ochronie i niezauważony opuścił posiadłość na Helu. Złapał okazję i późnym popołudniem dotarł do Władysławowie. Pochodził trochę po plaży, wydał 19,50 na pamiątki w straganach na deptaku i poczuł głód. Ponieniważ zorientował się, że nie ma już pieniędzy, poszedł na pocztę wymachując książeczką oszczędnościową PKO sprzed wielu lat, na której miał 400 złotych. Na poczcie okazało się jednak, że nie ma ze sobą dowodu osobistego i urzędniczka nie nie chce mu wypłacić pieniędzy.
- Przecież ja jestem Lech Kaczyński, prezydent!
- Każdy może tak powiedzieć - odparła panienka z okienka.
- Jak mam pani udowodnić, że ja to ja?
- Hmm... Kiedyś był tu Krzysztof Krawczyk i też nie miał dowodu ale zaśpiewał "Parostatek" i wypłaciliśmy mu pieniądze. Innym razem Adam Małysz pokazywał jak się ląduje telemarkiem i też uwierzyliśmy, że to on. Może i pan jakoś nam udowodni, że jest prezydentem.
- No nie wiem - odpowiedział zły jak diabli Kaczyński - Przychodzą mi do głowy same jakieś porąbane pomysły...
- Oczywiście Panie Prezydencie - przerwała mu panienka. - W jakich nominałach mam panu wypłacić pieniądze?

- Zofio, a może byśmy...

- Zofio, a może byśmy tak poszli wieczorem do kafejki, herbaty się napijemy?
- Świetny pomysł. A będziemy "pić herbatę" czy "herbatę pić"?
- A jak różnica?
- W drugim przypadku muszę ogolić nogi.

Rzecz dzieje się w czasach,...

Rzecz dzieje się w czasach, gdy masowo przywożono do Polski powypadkowy złom z Niemiec. Gość przywiózł coś takiego na lawecie do mechanika - masa pogiętej blachy.
- O w mordę - mówi mechanik - nieźle trzaśnięty. Będzie za dwa tygodnie.
Po tygodniu telefon. Dzwoni mechanik:
- Panie, jest problem. Co to za marka?
- A czemu Pan pyta?
- No bo jak bym tego nie klepał, wychodzi przystanek autobusowy...