psy
lek
emu
#it
hit
syn
fut

ZAWIEDZENI KLIENCI HIPERMARKET...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Co robi bednarz, gdy...

Co robi bednarz, gdy rozmowa się nie klei?
- Zaczyna z innej beczki.

Przychodzi zajączek do...

Przychodzi zajączek do sklepu niedźwiedzia i pyta:
-Czy są zgniłe marchewki?
-Nie ma-odpowiada niedźwiedź.
Następnego dnia...
-Dzień dobry,czy są zgniłe marchewki?
Sytuacja powtarza się kilkanaście razy...W końcu któregoś dnia niedźwiedź postanawia załatwić dla zajączka zgniłe marchewki...
-Dzień dobry,czy są zgniłe marchewki?
-Są!-odpowiada niedźwiedź.
-SANEPID!!!

- Lidio, choćmy odbyć...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Wydarzyło się to podczas...

Wydarzyło się to podczas wakacji nad morzem.Tradycyjnie spacerowaliśmy wieczorem po świnoujskiej promenadzie.Mijając po drodze niezliczoną liczbę stoisk i straganów,natknęliśmy się na skromne stoisko z przecenionymi lodami w kubeczkach.A przecenione były przez piasek ,który dostał się doń kiedy je sprzedawali na plaży.Jako,że lody były w kubkach szczelnie zamkniętych to zdecydowaliśmy się zaryzykować.Ponieważ byliśmy we dwie rodziny to zakupiliśmy po jednym kubku na rodzinę.A że każdy chciał spróbować ,to poprosiliśmy o patyczki dla każdego.Okazało się ,że nie ma patyczków,ale nasz upór spowodował ,iż po chwili pani zastępująca właścicielkę stoiska znalazła patyczki i hojnie nimi nas obdarowała.Spacerując wcinaliśmy lody,a że było po cztery osoby do jednego, to szybko się one skończyły.
Jakież było nasze zdziwienie,kiedy ktoś z nas przeczytał napis na patyku.A napis był taki:"Wygrałeś Bigmilka".Wszyscy obejrzeli swoje patyki i odkryli identyczny napis.Po chwili konsternacji dotarło do nas, że nasze patyczki już ktoś przed nami lizał.Rozważaliśmy oddanie, bo to strata dla sprzedawcy,jednak uznaliśmy ,że krzywda nasza była większa i postanowiliśmy odkazić się wymieniając patyki na Bigmilki w pobliskim sklepie.Do dzisiaj pamiętam zdziwioną minę ekspedientki,która stwierdziła ,że nikt jej tylu wygranych patyków jednorazowo nie przyniósł...

ZADZIAŁAŁ INSTYNKTOWNIE...

ZADZIAŁAŁ INSTYNKTOWNIE

Urząd Stanu Cywilnego w dużym mieście wojewódzkim. Podjeżdża kilkanaście samochodów z gośćmi ślubnymi, a zaraz potem samochód z Państwem Młodym. W pobliskiej delegaturze panie urzędniczki wyglądają przez okna (wiadomo, nie często w środku tygodnia i w środku dnia zdarza się ślub) a z USC wychodzi pani (U) i pyta (tak z głupia frant):
- Słucham państwa??
Panna Młoda (PM) lekko tknięta złym przeczucie odpowiada:
- My na ślub.
U - Jaki ślub??
PM - No, nasz (widać pierwsze objawy wk**wienia).
U - Zaraz sprawdzę, ale wydaję mi się, ze na dzisiaj nic nie było zaplanowane.
Pani wróciła po kilku minutach i oczywiście na ten dzień nie był zaplanowany żaden ślub. Oczy rodziców (głównie krzyczała matka (M)), teściów i PM zwrócone były na pana młodego (nazwijmy go zapominalskim (Z)).
PM - Co jest do (tu seria dynamizatorów werbalnych), mówiłeś, że załatwiłeś wszystko już miesiąc temu.
Z - No byłem w zeszłym tygodniu.
M - A mnie mówiłeś, że wczoraj!!!
Otóż okazało się, że pan młody wszystkim powiedział kiedy ślub, rozesłano zaproszenia i w ogóle, ale zapomniało mu się powiadomić o tym USC. W drodze wyjątku po kilkudziesięciu minutach szaleńczego ganiania panie z USC udzieliły im ślubu. Ale co ten gościu dostał kwiatami i dynamitazorami od obecnej już żony to jego.

Idzie małżeństwo ulicą....

Idzie małżeństwo ulicą. W pewnym momencie mąż mówi do żony:
- Kochanie, postaraj się, proszę, wyglądać teraz na szczęśliwą.
- A o co chodzi?
- Widzę, że z naprzeciwka idzie moja była żona.

Dlaczego zaczęli robić...

Dlaczego zaczęli robić karetki z maluchów?
- Bo w maluchu ludzie nóg nie mogą wyciągnąć.

Leci gość awionetką nad...

Leci gość awionetką nad Pacyfikiem.
Nagle mu zgasły silniki i samolot spada.
Potężna kraksa, gość stracił przytomność.
Budzi się, patrzy: plaża, woda, w głębi wyspy drzewa, kokosy, strumyczek.
Myśli: Jakoś przeżyję.
Mijają tygodnie a jemu coraz bardziej źle w samotności.
Któregoś dnia postanowił obejść wyspę.
Doszedł na drugi koniec, patrzy a tam niedaleko druga wyspa i małe ludziki na plaży.
Szybko pobiegł do awionetki, wziął lornetkę, wraca, patrzy a tam całe plemię nagich murzynek i żadnego faceta.
No to myk do wody, płynie lecz nagle pojawiają się płetwy rekinów.
Wystraszył się, wrócił na plażę i myśli, jakby tu się dostać na drugą wyspę.
Nagle z krzaków wyskakuje złota żabka.
Złapał ją i ona do niego:
- Jak mnie wypuścisz to masz jedno życzenie. Jedno jedyne.
Gość myśli.
Nagle przyszedł mu do głowy pomysł:
- A weź mi tu pie****nij mostek.
Żaba wygina się do tyłu i mówi:
- Ale żeś k***a wymyślił.