#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Rozmowa dwóch kolegów:...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Dzieci przybiegają do...

Dzieci przybiegają do matki i wrzeszczą:
- Mamo, mamooo!!! Tata powiesił się w piwnicy!
Zdenerwowana i przerażona matka rzuca wszystko i zbiega szybko wraz z dziećmi do piwnicy, ale niczego nie zauważa.
A dzieci na to:
- Ha, ha, ha! Prima aprilis... Nie w piwnicy - tylko na strychu.

Księżycowe odbicie srebrzyło...

Księżycowe odbicie srebrzyło się w jeziorze, a fale biły o brzeg równie mocno, jak fale namiętności, które porwały leżącą na plaży parę. Oboje zrobili przerwę na tyle długą, by młody człowiek wyszeptał:
- Kochanie, czy jestem twoim pierwszym kochankiem?
Jej ton głosu zdradzał coś więcej, niż irytację:
- Oczywiście, że tak! - odpowiedziała - I także najlepszym. Nie wiem, dlaczego wy mężczyźni zawsze zadajecie te same, śmieszne pytania!

ŻÓŁTE SŁONECZKO...

ŻÓŁTE SŁONECZKO

Mój miał gygy, ale używał z rzadka. A potem to już wcale nie. Ale zwisał na mojej liście jako to czerwone słoneczko, wisiał, wisiał... Do czasu. Któregoś dnia, w 15 minut po tym, kiedy to zakontraktowany wyszedł z domu, a ja siedziałam przy komputerze, wziął i się zapalił na żółto.
Hmmm.....
- Cześć - zaczepiam, bo jestem żona, to mogę zaczepiać, nie?
- Cześć - odpowiedział najbezczelniej w świecie, zamiast zniknąć, jak już polazł na lewiznę.
- Cześć - gadam jak potłuczona, z braku pomysłu na porażające re.
- Cześć - odpowiedział mój. - Kim jesteś?
Tu mnie, przyznam się, zaskoczył na maxa.
- Twoją żoną - wycedziłam.
Cisza. Mam cię, draniu, se myślę.
- JAKĄ ŻONĄ?! NIE JESTEM ŻADNĄ pie****ONĄ W D**Ę LESBĄ!
Przeprosiłam. Bardzo przeprosiłam. Wygasłe giegie mojego przeszło w posiadanie panny, dość nerwowej, jak widać. Było mi głupio.
Tego samego dnia, późnym popołudniem, w dalekim kraju nad Wisłą, najlepszy kumpel mojego siedział sobie przed kompem. Ku jego miłemu zaskoczeniu zobaczył, że koleś nieoczekiwanie zapalił się na żółto, udostępniając się światu.
Ucieszył się, że pogadają wreszcie. Pewnie i uśmiechnął pod nosem. Zawisł nad klawiaturą, żeby się przywitać i jak zawisł, tak został. Trochę mu się zawirowało. Zwątpił we wszystko, co dotychczas wiedział.
Przy żółtym słoneczku jego znanego, zdawałoby się, kumpla, pojawił się napis: kocham Cię, Mariusz...

Studentka zdaje egzamin...

Studentka zdaje egzamin z botaniki. Profesor pyta o budowę łodygi. Studentka odpowiada:
- No więc tak: węzły, między węzłami te... no... - zacięła się i nie może sobie przypomnieć o kolankach.
Profesor próbuje ją naprowadzić:
- To może pytanie pomocnicze? Ma pani chłopaka, albo narzeczonego?
- No mam.
- Chodzicie do kina?
- No... tak, czasem.
- A kiedy siedzicie w kinie, to za co łapie panią chłopak?
- No... - dziewczyna lekko się rumieni.
- No to, co takiego jest jeszcze w tej łodydze?
- Aparaty szparkowe?

SYMPTOMY...

SYMPTOMY

Mówię:
- Kochanie! Krostki Ci się tu dwie na policzku zrobiły. O tutaj.. i tutaj! TO NA PEWNO ZACHCIEWAJKI!
- Oj Misiu Misiu... Chciałbyś! TO NIE ZACHCIEWAJKI TO PRZEDOKRESKI!
...no i cały romantyzm był i prysł...

Pytanie: - Co to jest...

Pytanie: - Co to jest konkubinat?
Student: - Związek oparty wyłącznie na seksie.

.

ZMĘCZENIE MATERIAŁU...

ZMĘCZENIE MATERIAŁU

Wstęp:
Moja koleżanka Ewa pracuje w pogotowiu. Jest ratownikiem medycznym.
Ciąg dalszy:
Dzisiejszej nocy gadam z koleżanką Ewą na gg. W końcu ona pisze:
- Zadzwonię do ciebie bo nie mam siły pisać, literki mi się mylą...
Wołam do Lamera:
- Odbierz bo Ewka zaraz zadzwoni (bezprzewodowy telefon mi się zepsuł jest tylko na sznurku, a Lameru siedział przed komputerem właściwie obok telefonu)
Wygrzebuję się od swojego komputera, faktycznie dzwoni telefon, Lameru odbiera (dowcipas jeden):
- Słucham, kostnica miejska...
- Yyy... Eee... Przepraszam - I się rozłączyło.
Za moment znów dzwoni telefon, odbieram ja, i słyszę w słuchawce głos Ewki:
- Ty, ja pierdzielę, muszę wziąć urlop... zamiast do ciebie z przyzwyczajenia zadzwoniłam do kostnicy...

by atitta

- Kim jesteś?...

- Kim jesteś?
- Dobrym skrzatem!
- A dlaczego z siekierą?!
- Kiepski mam humor...

Turysta w Zakopanem wchodzi...

Turysta w Zakopanem wchodzi do baru, siada przy barze i pyta:
- Barman, co polecisz do picia?
Barman na to:
- Ano, panocku drink "Góra cy"!
Turysta:
- Jak to "Góra cy"?!
Barman:
- Widzicie, bierzemy sklanecke wina... no dwie... góra cy i wlewamy do garnka. Później bierzemy sklanecke piwa... no dwie... góra cy i wlewamy do tego samego garnka. Następnie sklanecke wódecki... dwie... no góra cy i wlewamy to do tego samego garnecka. Na koniec bierzemy sklanecke koniacku... no dwie... góra cy i wlewamy do garnka. Garnek stawiamy na ogniu i miesając grzejemy cas jakiś. Później nalewamy i pijemy sklanecke... dwie... no góra cy. Po wypiciu wstajemy... robimy krocek... dwa... no góra cy!