psy
fut
lek
emu
#it
hit
syn

Tony Blair i Jr. Bush...

Tony Blair i Jr. Bush omawiają plany III wojny światowej. Podchodzi dziennikarz i pyta ich co ustalili.
Tony:
- Zabijemy 20 milionów islamistów i jednego dentystę.
- A czemu dentystę? - pyta dziennikarz.
Tony:
- Widzisz Georg, mówiłem ci, że nikt nie zapyta o te 20 milionów.

GŁODNEMU CHLEB NA MYŚLI...

GŁODNEMU CHLEB NA MYŚLI

Niedzielny wieczór. Wyciemnione pomieszczenie, tylko blask świec odbija się od ścian... Intymna atmosfera. Po ciężkim tygodniu robię lubej masaż rozluźniający pleców... W pewnym momencie luba odzywa się zalotnie:
- Wiesz na co teraz mam ochotę?
- Na co? - pytam z zaciekawieniem, oczekując jedynej słusznej odpowiedzi.
- Na kluski śląskie...

Byłam wczoraj na domówce,...

Byłam wczoraj na domówce, na której pojawił się mój były chłopak, na którym wciąż mi zależy. Dzień wcześniej dowiedziałam się, że rozstał się ze swoją dziewczyną. Był alkohol, robiło się coraz przyjemniej, wspólnie wspominaliśmy miłe chwile spędzone razem. Po pewnym czasie postanowiliśmy iść do klubu. Mój były zapomniał pieniędzy i nie miał na wejście. Namówiłam koleżankę, zrzuciłyśmy się, on wszedł z nami, a ja liczyłam, że coś się wydarzy. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w środku spotkaliśmy jego byłą dziewczynę, a on zamiast ze mną, bawił się z nią. Do mnie przychodził tylko wtedy, gdy chciał zapalić, bo swoje papierosy też zostawił na domówce. YAFUD

Do Pinokia przyszedł...

Do Pinokia przyszedł Mikołaj.
Rozdał wszystkim w domu prezenty i rozmawia z Pinokiem:
- O! ...widzę, że nie cieszysz się z tego zwierzątka, które ci podarowałem.
- Bo ja chciałem pieska albo kotka!
- Niestety zabrakło! ...inne dzieci też nie dostały.
- Ale ja się boję tego bobra!

W sobotę Jasiek przychodzi...

W sobotę Jasiek przychodzi do proboszcza i mówi:
- Chcę jutro wziąć ślub z Kaśką.
- Jutro? To niemożliwe, za mało czasu na przygotowanie!
- Wszystko mi jedno, czy ksiądz proboszcz da mi ślub, czy nie. Ja i tak w poniedziałek zaczynam!

Spotykają się dwie sąsiadki...

Spotykają się dwie sąsiadki na klatce i...:
- Pani syn wczoraj nazwał mnie starą krową - mówi Kowalska.
- A mówiłam, żeby nie oceniał ludzi po wyglądzie - odpowiada Nowakowa.

Pani kazała przygotować...

Pani kazała przygotować dzieciom historie z morałem, które opowiedzieli im rodzice. Pierwsza jest Małgosia.
- Moi rodzice hodują kury na mięso. Kiedyś kupili dużo piskląt, już liczyli, ile zarobią, ale większość piskląt zdechła.
- Dobrze, Małgosiu, a jaki z tego morał?
- Nie licz pieniędzy z kurczaków, zanim nie dorosną, tak powiedzieli rodzice.
Następny opowiada Mareczek:
- Rodzice mają kurzą fermę. Kury zniosły dużo jaj, rodzice liczyli, ile zarobią, ale z większości jaj wykluły się koguty.
- Dobrze, Marku, a jaki z tego morał?
- Nie z każdego jajka wylęga się kura.
Kolej na Jasia (pani łyka valium):
- Dziadek Staszek podczas wojny był cichociemnym. No i zrzucali go na spadochronie do Polski. Miał mundur, stena, sto naboi, nóż i butelkę whisky. Pięćdziesiąt metrów nad ziemią zauważył, że leci w środek niemieckiego garnizonu. Szkopy już go zauważyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whisky naraz, żeby się nie stłukła, na dwudziestu metrach odpiął spadochron i spadł między Niemców. I tu dawaaaj! Dziadek pruje ze stena! Niemcy walą się na ziemię jak afgańskie domki! Juchy więcej niż na filmach z Arnoldem. Z osiemdziesięciu ubił i skończyły mu się pestki, to wyjął nóż i kosi Niemców jak Boryna zboże. Na trzydziestym klinga poszłaaa, resztę dziadek zarąbał z buta i uciekł.
W klasie konsternacja. Pani - w spazmach mimo zażycia valium - pyta:
- Śliczna historyjka, ale jaki morał?
- Też taty pytałem, a on na to: ,,Nie wkurzaj dziadka Staszka, jak se popije''.

Pani w szkole pyta się...

Pani w szkole pyta się Jasia:
- Jasiu co to jest duże, brązowe i puchate?
- Dźwiedź
- Nie, Jasiu Nie Dźwiedź
- Jak nie dźwiedź to ja już nie wiem

- Widziałeś? Ta wredna...

- Widziałeś? Ta wredna małpa z ósmego piętra z nastaniem chłodów wywiesiła karmnik dla ptaków. Kto by pomyślał, że ma trochę dobrego serca?
- To nie o dobre serce chodzi. Ptaki będą robić na antenę satelitarną jej sąsiada z siódmego piętra.

Bill wybiera się na poranny...

Bill wybiera się na poranny jogging zimą. Biegnie, biegnie, nagle widzi jakiś napis na śniegu. Patrzy: "BILL CLINTON TO GÓWNIARZ".
Clinton wkurzył się. Wezwał szefa FBI i kazał mu przeprowadzić śledztwo. Kilka godzin później przychodzi do niego agent i mówi:
- Panie prezydencie, mam dobre wieści i złe wieści.
Clinton:
- Najpierw dobre.
Agent pokazuje mu wyniki testów:
- Analiza próbki moczu wykazała, że to Jesse Jackson (polityczny przeciwnik Clintona, Murzyn) odlewał się na śnieg.
Bill:
Hm... A te złe?
Agent:
Jak by to powiedzieć... No... Tego... To charakter pisma Hillary...