psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

GRUNT TO DOBRE WYCHOWANIE...

GRUNT TO DOBRE WYCHOWANIE

W naszych fabrycznych kibelkach są takie automatyczne dyspensery rozpylające różne miłe zapachy. Poszedłem sobie właśnie coby siknąć do pisuarka. Sobie robię sikusik, a tu przychodzi Piotruś... ten od Pana Kukiełki. Władował się do kabiny.
Chwilę potem dyspenser zrobił: AAAAAPSSSSSSSSSSST!
A Piotruś do mnie z kabiny:
- NA ZDROWIE !!

REALIŚCI, OPTYMIŚCI I...

REALIŚCI, OPTYMIŚCI I PESYMIŚCI

Idziemy ulicą, kolega spogląda co chwila to na niebo, to pod nogi.
Pytam go, co robi, a on na to:
- Widzisz staram się być realistą, bo chociaż optymiści częściej patrzą w niebo, to pesymiści rzadziej wdeptują w gówno.

ŚCIERECZKA...

ŚCIERECZKA

U nas w pracy otrzymujemy gorące posiłki. Gdy mamy drugą zmianę, to żarełko odgrzewamy sobie sami. Potem oczywiście trzeba pozmywać po sobie. Do tej czynności jest przeznaczony zlew, na którym zawsze leży jakaś ściereczka do powycierania owych talerzy. Niby nic dziwnego, ale... Pewnego razu kolega zauważył jak pewna pani(ta pani to nasza sprzątaczka) myje przy zlewie jakiś słoik. Kolega ją pouczył żeby użyła tej ściereczki lepiej jej będzie umyć. A ona na to:
- Nie, bo ja tą ścierką wycieram kibelek.
Od tej pory mamy swoją profesjonalną gąbkę i nigdzie jej nie zostawiamy.

Uczy ojciec syna jazdy...

Uczy ojciec syna jazdy na rowerze i mówi:
- Postaw nogi na geje.

- Co ci kupić na parapetówkę?...

- Co ci kupić na parapetówkę?
- Aaa... byle co... mogą być magnesy na lodówkę. Żona się ucieszy.
- Przecież wy nie macie jeszcze lodówki!
- Oj! Weź ty się nie rozdrabniaj...

Wyją 2 wilki do księżyca....

Wyją 2 wilki do księżyca. W końcu jeden się pyta drugiego.
-Ej, stary, jak myślisz czy na tym księżycu ktoś żyje?
-No jasne, przecież świeci.

Czterej pancerni 60 lat...

Czterej pancerni 60 lat później. Scena pierwsza - Saakaszwili i Czereśniak pod ostrzałem:
- Wiesz Saakaszwili, ja w ogóle się nie bałem
- Bałem nie bałem, ale wóz jest do wymiany.
- Dostaliśmy?
- Nie, ale ten wymaga wietrzenia.

MOŻE SŁOMKĘ SZANOWNEMU PANU?...

MOŻE SŁOMKĘ SZANOWNEMU PANU?

Nazjeżdżało się to takich, "emigrantów", na święta do domu. zwłaszcza w okresie świątecznym i jak przystało na prawdziwych Poles, pierwsze co należy zrobić po przyjeździe do kraju, to spotkać się ze starymi znajomymi na disco czy w klubach, pokazać się z twardą walutą i zademonstrować, jak się żyje w Europie. I przyłazi to taki do baru, zamawia chivasa - oczywiście zaciągając anglosaskim akcentem. Oczywiście podaje - z uśmiechem na ustach, ale skoro pan przyjechał z zagranicy, płaci to i wymaga:
- Jak to? Bez słomki?
Nie zdążyłem nawet pomyśleć: chivasa? przez słomkę? i w tym momencie "świeżak”, z którym akurat pracowałem pierwszy dzień, zaskarbił sobie sympatię nas wszystkich, gdy donosząc szkło, jak gdyby nic skwitował:
- Słomkę to sobie kawalerze z butów wyciągnij.

- Sierżant Pietrenko....

- Sierżant Pietrenko. Młody człowieku, jest pan pijany!
- Czemu niby? Tu jest apteczka, tu jest dowód rejestracyjny, tu pasy bezpieczeństwa...
- Będzie się pan kłócił z sierżantem milicji?! Jest pan nietrzeźwy!
- No, ale jak że to? Apteczka jest? Jest. Dowód rejestracyjny jest? Jest. Gaśnica jest? Jest. Pasy są? Są.... Czemu niby ja nietrzeźwy?
- A SAMOCHÓD GDZIE?!

Jasio wydzi mamę w wannie...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.