psy
emu
#it
hit
fut
lek
syn

Pożar hotelu - drapacza...

Pożar hotelu - drapacza chmur. Na dachu utknęli: filozof, fizyk i matematyk. Jedyna nadzieja - skoczyć do basenu wiele pięter niżej. Pierwszy decyduje się filozof:
- Mój los już zapisany jest. Co ma być, to będzie.
I skoczył. Plask, nie trafił w basen.
Fizyk wyciągnął kalkulator, jakieś przyrządy, zeszycik, dokonał skomplikowanych obliczeń - i skoczył. Chlup - idealnie w środek basenu.
Matematyk wyciągnął kalkulator, dokonał skomplikowanych obliczeń - i skoczył. I leci prosto do góry...
- Blad', pomyliłem znaki!

DOBRE WYCHOWANIE...

DOBRE WYCHOWANIE

W sklepie, przed stoiskiem nabiałowym, stoi dość długa kolejka.
W kolejce kilka kobiet typu "moher", pokaźnych rozmiarów młoda kobieta z wózkiem, a za nią dwóch starszych panów.
Obok wózka chodzi dziecko, które jest zainteresowane wszystkim.
Młodej mamie usta się nie zamykają...
- Magdziu! Nie ruszaj!
- Magdusiu! Mówię zostaw!
- Magdziu! Chodź tutaj! ...Powiedziałam nie ruszaj!
- Magdziu! Bo cię pan zabierze - zobaczysz!
Takie i tym podobne teksty wylewają się z ust matki bez przerwy. Starsze panie patrzą z uwielbieniem na dziewczynkę i jej wyczyny.
Po chwili do kolejki doszedł brudny menel z brodą i nosem jak truskawka, celem zakupu czegoś na kaca i przygląda się tej sytuacji.
- Magdusiu! - po raz chyba setny nawołuje matka, zbliżając się wreszcie do sprzedawczyni.
- A w d*pę! To posłucha! - odzywa się, typowym dla swojego stanu głosem, patrzący nerwowo "truskawkonosy".
- W d*pę to pan powinien dostawać za młodu! - kwituje jedna z pań.
- Żeby pani szanowna wiedziała, że dostawałem! I to nie raz. Dzięki temu wyrosło się na człowieka. Teraz wystarczy, że ktoś z flaszką raz zawoła, to idę natychmiast.

W rodzinie urodziły się...

W rodzinie urodziły się trojaczki...
Sąsiedzi pytają siedmioletniego braciszka nowo narodzonych:
- Jak się maluchy nazywają?
Ten, niezdecydowanie:
- O ile dobrze ojca przez telefon zrozumiałem - Nihu, Janie, Moje.

- Ale twojemu staremu...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

MATCZYNA TROSKA...

MATCZYNA TROSKA

Leżę wieczorem na łóżku, światło zgaszone, ciemno, jak to w nocy, nic nie robię.
Drzwi się otwierają, zagląda do środka moja szanowna rodzicielka, rozgląda się chwilę i pyta:
- Uczysz się?

POWINNI TEGO ZABRONIĆ...

POWINNI TEGO ZABRONIĆ

Zdarzył się ostatnio ciekawy incydent. Razem z kolegą wracaliśmy z pewnego organizowanego przez nas hmm... przedstawienia. Mniejsza z tym, ważne, że był ubrany w czarne dżinsy i czerwonego T-shirta.
Jako, że mieliśmy jeszcze dużo wolnego czasu, wstąpiliśmy do Media Markt, coby sobie pooglądać fajne sprzęty niczym dzieci ze wsi wpuszczone do McDonald`s.
Kolega, niezamierzenie, swoim strojem w niewielkim stopniu przypominał pracownika sklepu dla idiotów.
I tak przechadzając się po sklepie dwukrotnie starsi ludzie zaczepili go w celu udzielenia im porad co do zakupywanego sprzętu. Śmiałem się z niego niemiłosiernie - przyznaje się, jednak kontynuowaliśmy naszą wędrówkę pomiędzy rzędami - tym razem - sprzętu AGD.
W pewnym momencie jednak do kolegi podszedł pewien mężczyzna i zapytał:
- Potrzebuję zmywarkę. Gdzie mogę znaleźć?
I tu już kolega nie wytrzymał i odpowiedział:
- Zmywarki ci się zachciało? A weź rękawy zakasaj i do garów!!!
Po czym oddaliliśmy się ze sklepu. Klient jeszcze długo narzekał na obsługę w markecie...

MŁODY COPPERFIELD...

MŁODY COPPERFIELD

Przychodzi Młode do mnie do pokoju, trzyma w rączętach karty jak do pokera, ino że parami, pyskami do siebie przyczepione.
- Wybierz jedną z góry, mamo - mówi.
Wybrałam jedną z góry.
- Dziewiątka?
- Dziewiątka.
- Super, udał mi się znowu mój numer, taka moja magiczna sztuczka.
- Faktycznie, perfekcyjnie. A jak ci się udało zgadnąć, co?
Młode zrobiło minę bardzo z siebie zadowoloną. Bardzo bardzo. Zawiesiło glos.
Pauza artykulacyjna.
Napięcie.
Kurtyna.
- Bo ja same dziewiątki położyłem od góry.

- Halo?...

- Halo?
- Halo.
- Dobry wieczór. Dzwonię do pana z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
- Wiem.
- Skąd pan wie?
- Bo się pan dodzwonił na telefon, który miałem wyłączony.

Przepis na szarlotkę:...

Przepis na szarlotkę:

1. Z lodówki weź 10 jajek, połóż na stole ocalałe 7, wytrzyj podłogę, następnym razem uważaj!
2. Weź sporą miskę i wbij jajka, rozbijając je o brzeg naczynia.
3. Wytrzyj podłogę, następnym razem bardziej uważaj! W naczyniu mamy 5 żółtek.
4. Weź mikser i zacznij ubijać jajka.
5. Umyj twarz, ręce i plecy. W naczyniu pozostały 2 żółtka, dokładnie tyle potrzeba na szarlotkę.
6. Oklej ściany i sufit kuchni gazetami, meble pokryj folią, będziemy dodawać mąkę.
7. Nasyp 20 dkg mąki do szklanki, pozostałe 80 dkg zbierz z powrotem do torebki.
8. Sprawdź czy ściany i sufit są oklejone szczelnie, przystąp do miksowania.
9. Weź szybciutko prysznic!
10. Weź 4 jabłka i ostry nóż.
11. Idź do apteki po jodynę, plaster i bandaże. Po powrocie zacznij obierać jabłka. Przemyj jodyną kciuk!
12. Potnij jabłka w kostkę pamiętając, że potrzebujemy 2 jabłek, więc nie wolno zjeść więcej niż połowę! Przemyj jodyną palec wskazujący i środkowy.
13. Jedyne pozostałe jabłko pocięte w kostkę wrzuć do naczynia z ciastem, pozbieraj z podłogi pozostałe kawałki i przemyj wodą.
14. Wymieszaj wszystkie składniki w naczyniu mikserem, umyj lodówkę, bo jak zaschnie to nie domyjesz!
15. Przelej ciasto do foremki, wstaw do piekarnika.
16. Po godzinie, jeśli nie widać żadnych zmian, włącz piekarnik.
17. Po przebudzeniu nie dzwoń po straż pożarną! Otwórz okno i piekarnik.
Po tych przeżyciach nie pozostaje nic innego jak pójść do sklepu i kupić coś z większą zawartością alkoholu.
Smacznego!!!

Pewien włamywacz obserwował...

Pewien włamywacz obserwował dom przez jakiś czas. Zobaczył, że rodzinka zamieszkująca owe domostwo wyjechała na wakacje. Pod osłoną nocy złodziej włamał się i zaczął kraść. Same kosztowności! Bizuteria, gotówka, sprzęt elektoniczny... Nagle usłyszał: JEZUS CIĘ WIDZI! Strasznie się przestraszył. Rozglądnął się i stwierdził, że się przesłyszał. Po chwili znowu: JEZUS CIĘ WIDZI! Złodziej aż podskoczył z wrażenia. Rozglądnął się i znowu stwierdził, że mu się zdawało. Kiedy już prawie skończył, znowu rozległo się: JEZUS CIĘ WIDZI!!! Tym razem znajdował się zaraz obok źródła dźwięku. Skierował światło latarki w tą stronę i zobaczył...Papugę.
-Cześć, jestem Maryja. - Powiedziała.
-Eee... Witam. Co za głupie imię dla papugi??
-Słyszałam gorsze...
-Jakie?
-Jezus... Dla rottweilera.