psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

Jeżeli Wasze dziecko...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

DOBRY BAJER TO POŁOWA...

DOBRY BAJER TO POŁOWA SUKCESU

Rozmawiam wczoraj z kumplem (moim pracownikiem) i Jaca prosi mnie o wolne zaraz po świętach. Myślałem, że siakaś imprezka się szykuje, kacyk te sprawy. Okazało się, że Jaca jedzie po swojego byłego prezesa który teraz jest w "sanatorium" (areszt śledczy) wiezie go do Niemiec na zakupy bo gość musi rodzince prezenty kupić... Niby standard i nic szczególnego... tyle, że klient od pół roku raz w tygodniu dzwoni do domu i opowiada, że pracuje w Niemczech, że jest fajnie itd... a teraz musi zakupy porobić aby bajka miała dobre zakończenie...

Co do innych pomysłów tego klienta, to Jaca opowiadał jak kiedyś po imprezie z wódeczką i pannami niezbyt ciężkich obyczajów wiózł go do domu. Po drodze gość kazał mu się zatrzymać i otworzyć maskę. Odkręcił korek oleju, wysmarował ręce olejem, umazał nimi twarz i wsiadł znowu do auta. Jaca z początku nie kumał o co biega więc klient mu wytłumaczył:
- Jak żona zapyta czemu tak długo odpowiem, że to dlatego, że auto się zepsuło i naprawialiśmy je na trasie.

Bank. Kolejka wychodziła...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Wiesław, kto według...

- Wiesław, kto według ciebie jest bardziej zadowolony z życia: facet, który ma 6 córek, czy facet co ma 6 milionów dolarów?
- Ten, co ma 6 córek.
- Ocipiałeś?! Po czemu wnosisz?
- Bo ten, co ma 6 milionów, chce więcej.

Pewien mężczyzna przyszedł...

Pewien mężczyzna przyszedł na policję i nalegał na rozmowę z włamywaczem, który dzień wcześniej obrabował jego dom.
- Ależ my doskonale sobie z nim dajemy radę, już wskazał miejsce ukrycia łupu - powstrzymuje go policjant
- Ale mi nie o to chodzi... ja tylko chcę go zapytać jak on wszedł do mojego domu nie budząc mojej żony... mi się to nie udało ani razu w ciągu 15-stu lat...

TU ORGANA WŁADZY SĄ!...

TU ORGANA WŁADZY SĄ!

Umówiłem się dzisiaj w dość ważnej sprawie z klientem, który ma swoje biuro na Starym Mieście. Do spotkania zostało 10 minut, więc nie kombinując zbytnio z szukaniem miejsca, w którym mógłbym w miarę przepisowo zaparkować samochód, podjechałem na parking z gatunku "płatny niestrzeżony". Zatrzymałem się obok gościa sprzedającego bilety, odpiąłem pas i wyjąłem z kieszeni portfel. W tym momencie pojawiło się, jak spod ziemi, dwóch policjantów w żółciutkich kamizeleczkach. Jeden strzelił salut w dach, przedstawił się i zapytał:
- Dlaczego panie kierowco, jeździ pan bez zapiętego pasa bezpieczeństwa?
Ogłupiałem.
- Rozpiąłem pas, żeby się dostać do portfela i zapłacić za wjazd na parking - mówię - Pan parkingowy świadkiem.
Parkingowy potwierdził ale policjant drążył dalej:
- A mnie się wydaje, że jednak pan jechał bez pasa.
- Dobrze pan oficer mówi. - odpowiadam - Właśnie się panu wydaje.
I tu jakiś diabeł podpuścił mnie, żeby zmienić taktykę i potraktować go lekkim żartem :
- Panie oficerze, od czasu jak pół roku temu pizgnąłem po pijanemu staruszkę na przejściu dla pieszych i wyleciałem przez przednią szybę, mam w zwyczaju zawsze, jak jestem na bani, zapinać pasy.
Naiwnie myślałem, że się uśmiechnie i zakończy całą sprawę, ale nie:
- Proszę stanąć tam i wysiąść z samochodu.
Stanąłem, wysiadłem, klient podszedł do mnie i zaczął mnie obwąchiwać.
- Niech się pan tak nie zbliża, bo ja mam otwartą gruźlicę - powiedziałem.
- Dokumenty pojazdu, prawo jazdy, dowód osobisty, OC - zrewanżował się.
Dałem. Sięgnął po krótkofalówkę, czy jakieś inne cholerstwo, odszedł trochę na bok i zaczął czytać moje dane do urządzenia (drugi stał obok mnie ze wzrokiem proszącym abym zaczął uciekać). Po paru minutach wrócił i sprawdził czy działają mi wszystkie światła, czy mam trójkąt, gaśnicę, a nawet apteczkę. Powiedział na koniec, że powinienem czasami myć auto, zasalutował i poszli sobie obaj w swoją stronę.
Spóźniłem się na spotkanie ok 20 minut.
Teraz już wiem, że żartować to można z ludźmi, którzy mają poczucie humoru.

Marynarz pod koniec długiego...

Marynarz pod koniec długiego rejsu już bardzo nie mógł się doczekać spotkania ze swoją dziewczyną. Na kilka dni przed przybiciem do portu wysłał jej więc wiadomość:
"Bardzo się za tobą stęskniłem i bardzo chcę się z tobą kochać. Przyjedź do mnie do portu, tylko weź kombi i materac, żebyśmy mogli to zrobić, jak tylko zejdę na ląd."
Wytęskniona panienka odpowiedziała:
"Przyjadę kombi. Ale lepiej zejdź z tego statku pierwszy, bo dowodów wam sprawdzać nie będę!"

Umiera mąż. Parę miesięcy...

Umiera mąż. Parę miesięcy później umiera żona. Trafia do raju. Kiedy tylko zobaczyła męża, od razu pobiegła do niego, wołając:
- Kochanie, jak się cieszę, że cię znowu widzę!
- O nie, ni ch*ja! Było jasno powiedziane: ''dopóki śmierć was nie rozłączy''!

Krótko przed wybuchem...

Krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej nauczyciel w niemieckiej szkole pyta dzieci o pierwszą wojnę światową:
- Hans, dlaczego Niemcy przegrali wojnę?
- Bo w niemieckim kwatermistrzostwie byli Żydzi. I ci Żydzi sabotowali dostawy. I niemieccy żołnierze nie mieli co jeść i nie mieli amunicji. Dlatego Niemcy przegrały wojnę!
- Bardzo dobrze, Hans. A twoim zdaniem, Helmut?
- Bo w lazaretach byli żydowscy lekarze. I oni mordowali na stołach operacyjnych niemieckich żołnierzy. Dlatego Niemcy przegrały wojnę!
- Bardzo dobrze, Helmut. A teraz ty Icchak. Nooo, powiedz mi, Żydku, dlaczego Niemcy przegrały wojnę?
- Bo w sztabie generalnym byli Żydzi...
- Milcz, parchu! - przerywa nauczyciel - W niemieckim sztabie generalnym nigdy nie było Żydów!
- A czy ja to powiedziałem? Ja mówię, że we francuskim sztabie generalnym byli Żydzi. I dlatego Niemcy przegrały wojnę...

Jesteś w stanie zauważyć...

Jesteś w stanie zauważyć czarny przedmiot w białym pokoju bez okien, ale nie możesz zobaczyć białego przedmiotu w czarnym pokoju bez okien...
Kolory są strasznymi rasistami.