psy
#it
hit
fut
lek
syn
emu

Podchytliwe pytania....

Podchytliwe pytania.

Pytania (odpowiedzi na dole strony)

1. Na granicy polsko-czeskiej kogut zniósł jajko. Do kogo należy jajko ?

2. Wstajesz o godzinie 9.00, kładziesz się spać o godzinie 8.00. Ile godzin śpisz ?

3. Ile złotówek jest w tuzinie ?

4. Ile pięćdziesięciogroszówek jest w tuzinie ?

5. Czy we Francji istnieje 22 lipca ?

6. Baca ma 17 owiec. Wszystkie oprócz dziewięciu zdechły. Ile owiec zostało ?

7. Jesteś pilotem samolotu, w którym leci pięciu pasażerów: trzech Niemców i dwóch Polaków. Kto jest pilotem samolotu ?

8. W jakim miesiącu kosi się siano ?

9. Ile jest palców u dziesięciu rąk ?

10. Ile jest palców u dwóch rąk ?

11. Ile gatunków zwierząt zabrał Mojżesz na arkę ?

12. Długość kota z ogonem wynosi 50 cm. Ile waży kilogram sierści kota?

13. Wchodzisz do ciemnego pokoju. Na stole stoją dwie lampy: naftowa i gazowa. Co najpierw zapalasz ?

14. Czy nocny stróż, kiedy umrze w dzień dostanie rentę ?

15. Lekarz dał Ci trzy tabletki i kazał brać co 30 minut. Ile trwała kuracja ?

16. Po stole chodzi dziesięć much. Trzy zostały zabite. Ile much zostało na stole ?

17. Malarz miał namalować na drzwiach numery 1-100. Ile musiał namalować dziewiątek ?

18. Kiedy było ostatnie spotkanie papieży ?

19. Na gałęzi siedziało dziesięć wron, trzy zostały zabite. Ile wron zostało na gałęzi

20. Pół śledzia kosztuje 50 groszy. Ile kosztuje 7 śledzi ?

21. Po stawie pływają kaczki, jedna za drugą. Ile pływa kaczek ?

22. W którym miesiącu rodzą się Murzyniątka ?

23. Statek ma 50 łokci długości. Ile łokci ma kapitan ?

24. Jak powiedzie poprawnie: 5-letnie kurczę, czy 5-letni kurczak ?

25. Który miesiąc ma 28 dni ?

26. Kij ma dwa końce. Ile końców ma 7,5 kija ?

EKSPERYMENT...

EKSPERYMENT

Znajoma moja jest posiadaczką syna lat około 6, na jej nieszczęście jest też posiadaczką niezbyt zrównoważonej psychicznie koleżanki. Koleżanka rzeczona pomimo posiadania swoich pociech, eksperymentuje wychowawczo na dzieciach znajomych. Dnia pewnego, nie pomnę jaka to była okazja, w każdym razie dawało się dzieciom prezenta różnorakie. Eksperymentatorka dała synowi mojej koleżanki w prezencie LALKĘ W WÓZKU, chcąc sprawdzić czy to że chłopcy bawią się samochodami i samolotami a nie lalkami jest narzucone przez społeczeństwo i kulturę czy dzieci wewnętrznie kształtują sobie samodzielnie zainteresowanie w takim a nie innym kierunku.
Po jakimś czasie pyta mojej koleżanki, czy jej syn bawi się prezentem otrzymanym od niej.
- A jakże - odpowiada koleżanka - bardzo mu się podoba, lalkę wypierniczył pierwszego dnia, a z wózka zrobił sobie kosiarkę i udaje, że kosi dywan...

POSZŁA W BURAKI......

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Wydaje mi sie, ze juz...

- Wydaje mi sie, ze juz pan u mnie byl - mowi lekarz przygladajac sie
bacznie starszemu gosciowi, ktory wlasnie wszedl do gabinetu - Jak pana
nazwisko?
- Kowalski.
- A pamietam.... Prostata?
- Nie. Kazimierz.

CZAS DO DOMU...

CZAS DO DOMU

Zdarza się nam czasem robić światełko na zlecenie opieki społecznej, a klientami są zazwyczaj dosyć oryginalni osobnicy.
Zdecydowana większość to menele i ogólnie ludzie skrzywdzeni przez system, a wśród nich najlepszy był ostatni - technik budowlany. Jako że zawsze chodził w dziurawych ubraniach, ludzie czasem dawali mu coś przechodzonego, w czym zaraz wykonywał otwory, bo jak twierdził "musi być przenikalność", spał na kupie gałęzi, a prąd i wodę znał tylko z opowiadań. W zimę, zamiast palić w piecu, rąbał w nocy drzewo, żeby się rozgrzać. Ale czasem zdarzyło mu się gdzieś coś budować, jak było daleko, to spał na miejscu. Jednak co drugi dzień, musiał jechać do "domu". Na pytanie:
- Po kiego c**ja tam jeździ?
Miał dosyć oryginalne wytłumaczenie, stwierdził bowiem, że:
- Musi jechać chleba myszom położyć, bo jak nie będą miały co jeść, to mu garnitur opie**olą.

NA NARTACH...

NA NARTACH

Wspominaliśmy dzisiaj z mą lubą, jak to uczyliśmy się jeździć na nartach tej zimy (wtedy jeszcze nie razem). Tzn. ona się uczyła, a ja ją wspierałem duchowo pokrzykując czasami na oślej łączce, że dobrze jej idzie. A szło jej gorzej niż tak se....
Przechodząc do meritum - luba kupiła sobie nowy osprzęt narciarski prosto ze sklepu. Zdarzyło się wtedy tak, że podjechał do niej szczyl 14-letni i nawiązał się taki dialog ([s]zczyl, [l]uba)
[s] - Cześć wypasione ma pani narty.
[l] - Dzięki, niedawno kupiłam.
[s] - Aha, czy może mi je pani dać lub odsprzedać? Widzę, że pani raczej do niczego się nie

Przychodzi Zenek do sklepu...

Przychodzi Zenek do sklepu zoologicznego.
- Poproszę papugę. Dużą. I kanarka. I chomika. Rybę jakąś. I robala. Rurkę, patyk, torbę słonecznika i żwirek. Dziękuję.
- Proszę. Po co to panu?
- Sklep zoologiczny zakładam.

SZACUNEK W SKUPIE...

SZACUNEK W SKUPIE

Zbierałam puszki. Takie po napojach. Koleżanka jest nauczycielką w biednej wiosce, i tam jak dzieciaki naznosiły puszek, makulatury i innych takich, to nawet jakieś wycieczki wygrywały, a na pewno książki do biblioteki im kupowali. Ale że koleżanka, która to ode mnie zabierała i wywoziła, od grudnia zaprzestała ze względu na zaawansowanie ciąży, to zbiór sobie tak rósł i rósł... Oprócz tego, że produkcja u mnie była całkiem całkiem na poziomie, to jeszcze i siostra zwoziła i tato produkował i w ogóle wszyscy. Jak pewnie Wam wiadomo, na kilogram wchodzi 60 puszek, tak więc właśnie w zeszłym tygodniu miałam bardzo utrudnione wejście do piwnicy, albowiem tam właśnie przetrzymywałam ów surowiec wtórny. Zdenerwowałam się i zadzwoniłam do innej koleżanki, która wraz z mężem prowadzi skup złomu i handluje opałem:
- Lidka, weź mi tu kurde podeślij tego waszego Janka z furą i zabierajcie ode mnie te puszki, bo do piwnicy wejść nie mogę...
Lidka zdziwiona:
- Z furą? To ile tego masz?
Ja skromnie:
- Cały wielki wór, jakieś sto dwadzieścia litrów i ze trzy reklamówki...
- To zgnieć to!
- Ale to już zgniecione...
Przyjechał rzeczony Janek, pełen podziwu dla mej skromnej osoby załadował puszki na pakę i jedziemy. W skupie kładzie już na wagę, waga wykazuje 13 kilogramów. Podchodzi drugi pracownik i lekko przepitym głosem pyta:
- Ja nie mogę... Ile to pani zbierała? Ze dwa lata chyba, co?
Ja mu na to:
- Nie proszę pana, od grudnia.
Na co ten z niekłamanym podziwem do Lidki:
- No k***a, a szefowa mówi, że my dużo pijemy!

TELEFON...

TELEFON

8:52. Od siódmej lewituje nad biurkiem, bo ciśnienie niskie i próbuje się ratować kawałkami mięsnymi. No i nagle zza okna dobiega alarm domowy. 5 sekund. wyje. 15 sekund wyje. 1 minuta ciągle wyje, zaczyna mnie irytować. I nagle! W myśli przejawił się plan żartu. Kiepskiego, bo kiepskiego, ale może podniesie ciśnienie na chwile. Mówię leniwie, ale głośno:
- Niech ktoś w końcu odbierze ten telefon.
Moja koleżanka z naprzeciwka, bardzo poważnie:
- No co ty! Przecież to nie jest telefon...

Wędkarz do kolegi:...

Wędkarz do kolegi:
- Wyobraź sobie, że ostatnio, na jeden haczyk udało mi się złowić równocześnie szczupaka i okonia!
- Ja tak nie potrafię…
- Łowić?
- Nie, kłamać!