psy
fut
lek
emu
#it
hit
syn

Bogaty dziedzic przywołuje...

Bogaty dziedzic przywołuje handlarza Jankiela.
- Słuchaj Jankiel, potrzebne mi dwa charty.
- Nic łatwiejszego. Właśnie mam dwie sztuki do sprzedania. Ile pan dziedzic
da?
- 200 rubli.
- 200 rubli? Pan dziedzic chyba żartuje? To niemożliwe. Do widzenia.
- Czekaj Jankiel, ile chcesz?
- Czterysta.
- A ładne są?
- Lepszych pan dziedzic nie znajdzie!
- No to niech ci będzie czterysta.
Jankiel wychodzi, spotyka swojego przyjaciela Srula i pyta:
- Nie wiesz czasem, co to takiego charty?

Zeszłej nocy żona odnalazła...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Warszawa, przystanek...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Stara wróciła z jakaś...

Stara wróciła z jakaś taka nabuzowana z kongresu kobiet i od razu mnie od pijaków zaczęła wyzywać. Jakich pijaków kobieto. Nie widzisz, że przez te wasze parytety to ja muszę mieć w każdej szklance 40% alkoholu.

Ja i moja żona byliśmy...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Osiedlowy parking....

Osiedlowy parking.

Na stojącą nowiutką Mazdę, skacze z rozpędu dziewczynka, lat 10.
W wyniku uderzenia zaczyna wyć alarm. Na 8 piętrze pobliskiego wieżowca otwiera się okno i wygląda głowa właściciela samochodu.
- Co tam się, k***a, dzieje?!
- Tato, to ja, Andżelika, mogę jeszcze zostać na dworze?

Wychodzi baca przed chałupę....

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Dwóch początkujących...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

ŁOSICA...

ŁOSICA

Rozmawiam sobie z moja prawie-żoną (PŻ). W pewnym momencie:

PŻ - Jesteś łoś.
JA - Łoś?
PŻ- Tak, łoś.
Ja - A wiesz jak się nazywa żona/samica łosia?
...
Co było dalej, należy się domyślić...

Ciemna, zimna, jesienna...

Ciemna, zimna, jesienna noc. Granica polsko-radziecka. Po stronie polskiej przy ognisku siedzi Polak, zajada pieczone kiełbaski, ziemniaczki, popija piwkiem. Po stronie wschodniej - Rosjanin, wygłodniały, wynędzniały, skóra i kości. Zerka chciwie na drugą stronę granicy:
- Oj, taki głodny jestem, od trzech dni nic w ustach nie miałem... Polaku kochany, my to jak bracia, dajcie mi co do zjedzenia, wspomóżcie...
Polak zamyślił się, myśl przetrawił i odrzekł:
- Dobrze, bracie, ale jeść wam dam, jak trzy wiadra wody dacie radę wypić!
- Ach, cóż... to trzy wiadra - pomyślał Rosjanin - kiedy można będzie co zjeść!
Pije jedno, półtora, dwa, coraz wolniej, skurczony kilkudniowym głodem żołądek ledwo nadąża za następnymi porcjami wody, dwa i pół, Rosjanin usiadł, dwa i trzy czwarte, jeszcze tylko kilka łyków... trzy. Odstawił wiadro, z wysiłkiem spojrzał w stronę polskiej granicy, skąd Polak już krzyczy:
- No, bracie, za taki wyczyn dam wam tyle jadła, ile chcecie!
- Oj, bracie, już nie chcę, nie chcę, nie mogę...
Na to Polak, uśmiechając się od ucha do ucha:
- A widzicie, wam to się pić chciało!!!