NA NARTY!
Szef mój, stonowany, siwiejący pan, postanowił ulec namowom latorośli i zorganizować weekendowy wyjazd na narty. Na końcu omawiania szczegółów wyprawy, ze swoim sąsiadem, a moim szwagrem (to co, ze praca po znajomości) wyraził radośnie:
- No to w sobotę z dzieciakami na narty!
Na to jego żona:
- O, znaczy będę miała wolną chatę.
- Ale odkurzacz zostaje - odpowiada szef.
I jak tu nie popierać męskiego szowinizmu.