psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

Wraca turysta ze szlaku...

Wraca turysta ze szlaku po górach i spotyka bacę przy gospodzie.
[T]- Baco, macie jakiej gorzałki bo mi zaschło.
[B]- No momy takie Góraczy.
[T]- Baco, a co to jest to góraczy?
[B]- To jest kieliszek rumu, może dwa, góraczy. Kieliszek wódki, może dwa, góraczy. Szklanka piwa, może dwie, góraczy. Potem to się miesza i piję, jeden raz, drugi raz, góraczy. Potem turysta wychodzi z gospody robi jeden krok, może dwa - góraczy, jak się turysta wypie*doli to turysta będzie wiedzieć co to znaczy góraczy!

Był sobie diabełek i...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Dlaczego ty nie masz...

- Dlaczego ty nie masz żadnych znajomych? Przyjaciół?
- Nie wiem.
- Może jesteś skomplikowany?
- Nie wiem.
- Dziwne. Może ty po prostu nie wiesz nic o życiu?
- Wiem?
- A co wiesz?
- Królowa termitów może żyć do 50 lat!
- Aha. I to ci pomaga w życiu?
- Nie wiem...

PRZYCHODZI BABA DO LEKARZA...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

SZEŚCIOKROĆ -historia...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Halo? Cześć, Młody....

- Halo? Cześć, Młody. Wsiadaj w auto i przyjeżdżaj do nas na działkę.
- Nie chcę.
- Czemu? Będą panienki, wódeczka, grillik. Dawaj!
- Tata, nie dam się zrobić w wała drugi raz. Sami se zbierajcie te jabłka!

Do stojącego na ulicy...

Do stojącego na ulicy policjanta podchodzi lekko podchmielony student i pyta:
- Czy można powiedzieć na policjanta osioł?
- Nie można. Zapłaci pan wówczas mandat za obrazę władzy.
- A w takim razie czy można do osła powiedzieć policjant?
- To panu wolno.
- Dziękuję, panie policjancie...

Początek wojny sześciodniowej....

Początek wojny sześciodniowej. Rabinowiczowa plotkuje w kawiarni z przyjaciółką:
- Ja ci mówię, Truda, ta wojna w ciągu tygodnia się skończy.
- Skąd wiesz, Sara?
- Mojego syna do wojska wzięli, a on w żadnej robocie dłużej, niż tydzień, nie wytrzymał.

Galeria Handlowa....

Galeria Handlowa.
Obok gabloty z drogimi zegarkami stoi młody, dobrze ubrany mężczyzna i ogląda te najdroższe.
W pewnym momencie podchodzi do niego dziewczę i mówi:
- Zrobię ci lodzika jak mi naładujesz komórkę!
Mężczyzna odwraca głowę, patrzy i mówi:
- Tobie?... To mogę jedynie naładować komórkę - węglem!

Do miasteczka przyjechał...

Do miasteczka przyjechał cyrk, a że miasteczko nie było duże i rzadko zdarzały się takowe atrakcje, to publiczność dopisała. Były tradycyjne występy treserów dzikich zwierząt, popisy klaunów itp. itd. Pod koniec pokazów wychodzi na arenę konferansjer i zapowiada:
- Szanowni Państwo! Pora na gwóźdź programu. Numer ten jest tylko w naszym cyrku! Jest to wyjątkowo trudna do wykonania sztuka, więc proszę o zachowanie absolutnej, ale to absolutnej ciszy. Jakikolwiek dźwięk grozi klapą. Zapraszam do oglądania!
Światła zgasły, na widowni zapanowała cisza jak makiem zasiał. Centralnie na środek areny padł z reflektora pionowy słup światła, a po chwili w utworzony w ten sposób okrąg wszedł mężczyzna ubrany w długi płaszcz. Po chwili ostrożnie rozgląda się dookoła i lekko schylony zaczyna walić gruchę. Trwa to dobrą chwilę, publiczność jest zszokowana, ale w pewnym momencie ktoś nieopatrznie chrząknął. Koleś na arenie momentalnie zastygł i nadal schylony z przyrodzeniem w ręku szepce:
- Jest tu ktoś?