#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Jestem na spacerze z...

Jestem na spacerze z moją dziewczyną, trochę na mnie obrażona, a że dowcipniś jestem to chciałem jej trochę dopiec. I mówię do niej:
- Kochanie, co tak sapiesz? Kondycji nie ma?
Ona:
- Z takim facetem jak ty w łóżku sobie nie posapię, to odreagowuję na spacerze!
Na parę dni odpuszczam sobie dogryzanie jej. YAFUD

- Niech świadek opowie...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

PRECYZYJNA NAZWA...

PRECYZYJNA NAZWA

Koleżanka szykuje się do egzaminu z anatomii. Ma kilkuletnią córeczkę, która chodzi do przedszkola i bardzo chętnie uczy się różnych niekoniecznie przydatnych kilkulatkowi rzeczy. Koleżanka zostawiła na stole atlas anatomiczny i wyszła do kuchni. Młoda dorwała go i zaczęła przeglądać zaaferowana. Za chwilę biegnie do mamy do kuchni i pokazując męski narząd precyzyjnie odwzorowany mówi:
- Mamo oni się tu pomylili! Marcin mi pokazywał taki, ale mówił że to kutas, a nie żaden penis!

TERRORYSTKA...

TERRORYSTKA

Koleżanka ma synka w wieku lat czterech.
Kiedyś zmuszona była iść do toalety, nie było innego wyjścia i synek musiał iść z nią. Starała się jak mogła, ale dziecko jak to dziecko, przyuważyło, że wyjęła z torebki tampon itd...
Reakcja była taka:
- Mamo, proszę, nie wysadzaj się!

Dwóch braci przyszło...

Dwóch braci przyszło do lekarza.
Jeden miał za krótkiego chu*a a drugi za długiego ch*ja.
Lekarz przepisał im maści temu co miał długiego na skrócenie a temy co miał krótkiemy na wydłużenie
W DOMU BRACIA SIĘ POMYLILI MAŚCIAMI
do lekarza wchodzi tylko ten co miał za krótkiego a lekarz się pyta:
Co się stało na to jeden z braci odpowiada
Myśmy się pomylili maściemi i ja już nic nie mam!
Lekarz na to:
No cóż.... a gdzie ten drugi
Za płotem zwija.

Szkoła jest jak więzienie!...

Szkoła jest jak więzienie!
-Szkoła – więzienie.
-Klasy – cele.
-Dyrektor – naczelnik.
-Boisko/patio – spacerniak.
-Woźny(a) – strażnik.
-Nauczyciele – klawisze.
-Sala gimnastyczna – sala tortur.
-Ferie – zwolnienie warunkowe.
-Weekend/święta – przepustka.
-Zakończenie roku szkolnego – wolność.
-Wagary – ucieczka z więzienia.
-Koza – izolatka.
-Dzwonek – przerwa dla więźniów.
-Szafki – karcer.
-Mundurki – ubrania z identyfikatorem oraz pluskwą.
-Uczniowie – więźniowie.
-Krzesło u dyrektora – krzesło elektryczne
-Kujon - Więzień z dobrym sprawowaniem/Więzienna ciota
-Dres - respektowany
-Pała w dzienniku - kara tortur
-Uwaga w dzienniku - kara śmierci
-Dyskoteka szkolna - luźny dzień
-Rozmowa z kolegą - odwiedziny

Wieczorowa pora, na moście...

Wieczorowa pora, na moście oparty o barierkę stoi mocno oczytany gość:
- Przepraszam! Co to takiego żółtego leży tam na dole?
- Jak to co? Księżyc!
- Qźwa, to ja tak wysoko wlazłem?!!!!

Wowaczka siedzi na lekcji,...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

LOGICZNY CIĄG SKOJARZEŃ...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

TU ORGANA WŁADZY SĄ!...

TU ORGANA WŁADZY SĄ!

Umówiłem się dzisiaj w dość ważnej sprawie z klientem, który ma swoje biuro na Starym Mieście. Do spotkania zostało 10 minut, więc nie kombinując zbytnio z szukaniem miejsca, w którym mógłbym w miarę przepisowo zaparkować samochód, podjechałem na parking z gatunku "płatny niestrzeżony". Zatrzymałem się obok gościa sprzedającego bilety, odpiąłem pas i wyjąłem z kieszeni portfel. W tym momencie pojawiło się, jak spod ziemi, dwóch policjantów w żółciutkich kamizeleczkach. Jeden strzelił salut w dach, przedstawił się i zapytał:
- Dlaczego panie kierowco, jeździ pan bez zapiętego pasa bezpieczeństwa?
Ogłupiałem.
- Rozpiąłem pas, żeby się dostać do portfela i zapłacić za wjazd na parking - mówię - Pan parkingowy świadkiem.
Parkingowy potwierdził ale policjant drążył dalej:
- A mnie się wydaje, że jednak pan jechał bez pasa.
- Dobrze pan oficer mówi. - odpowiadam - Właśnie się panu wydaje.
I tu jakiś diabeł podpuścił mnie, żeby zmienić taktykę i potraktować go lekkim żartem :
- Panie oficerze, od czasu jak pół roku temu pizgnąłem po pijanemu staruszkę na przejściu dla pieszych i wyleciałem przez przednią szybę, mam w zwyczaju zawsze, jak jestem na bani, zapinać pasy.
Naiwnie myślałem, że się uśmiechnie i zakończy całą sprawę, ale nie:
- Proszę stanąć tam i wysiąść z samochodu.
Stanąłem, wysiadłem, klient podszedł do mnie i zaczął mnie obwąchiwać.
- Niech się pan tak nie zbliża, bo ja mam otwartą gruźlicę - powiedziałem.
- Dokumenty pojazdu, prawo jazdy, dowód osobisty, OC - zrewanżował się.
Dałem. Sięgnął po krótkofalówkę, czy jakieś inne cholerstwo, odszedł trochę na bok i zaczął czytać moje dane do urządzenia (drugi stał obok mnie ze wzrokiem proszącym abym zaczął uciekać). Po paru minutach wrócił i sprawdził czy działają mi wszystkie światła, czy mam trójkąt, gaśnicę, a nawet apteczkę. Powiedział na koniec, że powinienem czasami myć auto, zasalutował i poszli sobie obaj w swoją stronę.
Spóźniłem się na spotkanie ok 20 minut.
Teraz już wiem, że żartować to można z ludźmi, którzy mają poczucie humoru.