#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Skończyły się wędkarzowi...

Skończyły się wędkarzowi robaki, a brania nawet jednego nie było. Spojrzał na puszkę - na niej napis: "Czerwony robak". Niewiele myśląc zaczepił puszkę na haczyk, zarzucił. Nie minęło 15 sekund - branie! Wyciąga wędkę, na haczyku zaczepione polano, a na nim napis: "Zaje****y leszcz"

Po pierwszej randce:...

Po pierwszej randce:
- I jak tam Szczepan ta czarniawa Mariola? Pasuje?
- Nie udało się przymierzyć...:(

WIARYGODNOŚĆ...

WIARYGODNOŚĆ

Tak misiem przypomniało jak to dawno dawno temu przyszedł kiedyś do nas ksiądz po kolendzie. Trafił akurat dobrze, bo wszyscy w domu byli. Mój ś.p. tata za czarnymi nie przepadał jak i za czerwonymi.
W każdym bądź razie ksiądz nawija:
- Ale Państwa w niedzielę w kościele to ja nie widuję!
Ojciec:
- Bo my proszę księdza każdy weekend spędzamy na działce w Broku i tam co niedziela chodzimy do takiego małego, drewnianego kościółka na mszę...
Na co moja matka krztusząc się ze śmiechu:
- Kazik... dodaj, że za filarem zawsze stoimy. Będzie bardziej wiarygodnie...
I tak jeszcze od siebie w Broku jest kościół. Ale murowany i mały nie jest .. w XVIII wieku zbudowany ...

Mąż daje żonie 300 złotych...

Mąż daje żonie 300 złotych i mówi:
- Kochanie, masz tu kaskę i idź sobie na miasto, bo ja będę oglądał mecz.
- Ależ to za dużo, nie potrzebuję aż tyle.
- Potrzebujesz, potrzebujesz. To ma ci wystarczyć na 5 tygodni.

Siedzi dwóch facetów...

Siedzi dwóch facetów i popijają wódeczkę:
- E, Stachu, co to za wódka?
- Nie wiem, jakaś nowa... "Joanna D’Arc"
- Dobra, przepalana...

PEŁNE DANE...

PEŁNE DANE

Kolejny, po roku, autentyk z praktyk na Oddziale Ratunkowym.
Do ambulatorium chirurgicznego wchodzi mężczyzna utykający na lewą nogę. Lekarz zadaje standardowe pytania - co się stało, kiedy, gdzie boli itd. itp. Pisze skierowanie do RTG i zadaje pytanie:
- Data urodzenia?
- Siedemdziesiąty drugi.
- Proszę pana, cała data urodzenia...
- Tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty drugi.

POPULARNE NAZWISKO...

POPULARNE NAZWISKO

Siedziba mojej firmy za daleką granicą. Na portierni pani wymaga ode mnie wejściówki, której nie mam. Wobec tego poprosiła mnie o dowód osobisty. I tak stoję dobre 5 minut, patrząc jak ona się męczy wklepując, a potem szukając tego dziwnego słowa na liście gości. I tak co chwila - albo patrzy w monitor, albo przypatruje się mojemu dowodowi. Wreszcie widzę, że mięknie i pyta w języku lengłydż:
- Przepraszam, które z tych to Pańskie nazwisko? - wskazując na wielki jak byk napis "Rzeczpospolita Polska".

Małżeństwo ze średnim...

Małżeństwo ze średnim stażem wybiera się w niedzielne popołudnie na spacer.
Żona jak zwykle nie wie co na siebie włożyć i ciągle coś mówi.
Mąż, który już ma tego dość, mówi:
- Poczekam na ciebie przed domem.
Po kwadransie wychodzi żona, ubrana kolorowo i z ustami wymalowanymi na żółto.
Mąż patrzy i po chwili mówi:
- Teraz musisz uważać!.. Bo jak z tym kolorem dalej będziesz tak dziobem kłapała, to ci jeszcze jakiś szpak dżdżownicę przyniesie!

Nowości nauki!...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

W URZĘDZIE...

W URZĘDZIE

Ciotka moja wywodzi się ze wsi. Generalnie rzecz biorąc - głęboka Kielecczyzna. Świetna z niej babka, tylko taka generalnie nieobyta z miastowym życiem. Tyle tytułem wstępu...
Natenczas ciotka owa musiała do urzędu się udać. Wsiadła w PKS-a i dawaj do miasta. Znalazła urząd, podeszła do jednej z jego pracownic i wytłumaczyła o co jej chodzi. Urzędniczka zapytała:
- Godność Pani?
- A dziękuję, nie głodnom, jadłam dopiero co.
A mówią, że ci urzędnicy tacy nieuprzejmi...