psy
hit
fut
lek
emu
syn
#it

Pięciolatek Anton przeczytał...

Pięciolatek Anton przeczytał "Czerwonego Kapturka", ale, ku swojemu zdziwieniu, nie znalazł żadnych podobieństw z filmem o tym samym tytule, znalezionym na dnie ojcowskiej szuflady.

HOPS HOPS!...

HOPS HOPS!

Jedziemy z Monią autobusem, zbliża się nasz przystanek
- Hops, hops piękna! - Sugeruję, że czas ruszyć tyłek z siedzenia.
- Dziękuję, ale ja jeszcze dwa przystanki jadę. - Odpowiedziała mi miła starsza pani siedząca na przeciwko nas...

GŁUPI JAŚ...

GŁUPI JAŚ

Było to, kurde, tydzień temu. Sceneria - szpital na Barskiej, najweselsza sala na oddziale. Wesoło, jest ludzie leżą równe, nikt z nikim się nie gryzie, tylko dzień taki dziwny- wszystkich nas tego dnia mieli kroić. W związku spożywczym dostaliśmy wszyscy po tzw. głupim jasiu. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że to taka pigułka po której ma się zrobić pacjentowi wszystko jedno i zapewnić w ten sposób bezstresowe dowiezienie go na salę operacyjną. Okazało się, że ludzie różnie reagują. Pan Andrzej, facet w kwiecie wieku, skonstatował, że ja normalnie, jakby nigdy nic czytam sobie książkę. Zagaił uprzejmie i płynnie:
- Te, Student, działa to coś na Ciebie?
- Nie czuję.
- No właśnie, chyba nam, ku**a, jakieś placebo dali. Jurek oczy w słup postawił. Andrzej spod okna to już szkoda mówić, zachowuje się jakby ćwiarę sam wypił.
- Albo zdrowiej, ze trzy setki, tyle, że nie śmierdzi.
- Ale czerwony na gębie, bełkocze, chwieje się jak do kibla wychodzi, nie Andrzej.
- No właśnie, hehe- odpowiedział Andrzej spod okna.
- No, a na mnie kurde nic, jakiś chyba, ku**a, odporny na to jestem, czy co...
Po czym usiadł na łóżku, podrapał się w głowę i po chwili milczenia płynnie rzekł z miną człowieka, co niejedno w życiu widział:
- Kurde, mogłyby ufoludki przylecieć, poobmacywać nas tymi swoimi mackami, uzdrowić i byłoby po problemie.

Klient dzwoni na helpdesk...

Klient dzwoni na helpdesk dostawcy internetu:
- Możecie coś zrobić, żebym od północy do dziewiątej rano nie miał dostępu?
- Możemy. A co, spać się chce?

TROSKA...

TROSKA

Koleżanka wyjechała na wycieczkę firmowa nad jeziorko. Po jakiejś chwili, komary zaczęły ciąć jak oszalałe, nóżki miała cale w bąblach. Razem ze swą koleżanką Joanną, ujrzały prezesa stojącego samotnie nad brzegiem jeziorka, drapać się jednak skurczybyk nie drapał. Powodowana troską o szefostwo, koleżanka moja pyta:
- Czy pana prezesa też coś gryzie?
Prezes odwrócił głowę i z lekkim wyrazem irytacji na twarzy wypalił:
- A czy ja wyglądam na zmartwionego?

Wiecie, jak to jest obudzić...

Wiecie, jak to jest obudzić się po imprezie obok wielkiego, grubego, pijanego kaszalota, prawda? Gdy wolelibyście odgryźć sobie własną, uwięzioną rękę, byle tylko jak najszybciej czmychnąć?
Tymczasem dzisiaj obudziłem się sam. To znaczy... prawie sam, wtulony w czyjąś odgryzioną rękę...

- Załóżmy, że masz 10...

- Załóżmy, że masz 10 jabłek i ktoś poprosił cię o dwa. Ile ci zostało?
- 10.
- Hm... No, załóżmy, że ktoś ci ukradł dwa jabłka. Ile ci zostało?
- Dziesięć jabłek i jeden trup

Dziewczyna do chłopaka...

Dziewczyna do chłopaka
- My się chyba kiedyś widzieliśmy?
- Tak się właśnie zastanawiałem, skąd znam te cyce...

- Andżela, najmilsza,...

- Andżela, najmilsza, kochana, moja piękna! Zrobię dla ciebie wszystko, co zechcesz!
- Ja też, Wacku!
- Podżyrujesz mi kredyt?

Moja dziewczyna poprzedniego...

Moja dziewczyna poprzedniego wieczoru krzyczała: ’O mój Boże! To jest ze 25cm! Jestem taka podekscytowana! Nie mogę się doczekać, kiedy się na niego rzucę!’.
Musiałem jej pieprznąć.
Nie można się w wieku 24 lat tak bardzo ekscytować śniegiem!