Jakiś czas temu odwiedzająca nas z kolegą blondynka wtrąciła się do rozmowy o samochodach.
Kiedy rozmawialiśmy o potęgach silników zarzuciła takie oto hasło:
"Po co podaje się pojemność silnika, skoro leje się do baku?"
Heniek budzi się w środku nocy i widzi włamywacza grzebiącego po szufladach.
- Czego pan szanowny szuka? - pyta Henio.
- Pieniędzy.
- Rozumiem, to jeśli pan znajdzie, proszę mi zostawić tak na flaszkę...
Byłem ja sobie wczoraj pospawać tłumik w Poldolocie. Pojechałem do pana HeniaPRL co to takie rzeczy robi, bo to i blisko i tanio. Pech chciał, że musiałem poczekać aż poprzedni tłumik skończy naprawiać. Stoję tak sobie i czekam i siłą rzeczy słucham o czym pan HeniuPRL z klientem rozmawia. A rozmowa o naszym ukochanym ZUS’ie, że drogi, że bałagan mają i pada tekst:
- Panie, wie Pan ile ja samochodów muszę zrobić po 30 złoty, żeby 850 złoty na ZUS uzbierać?! Panie, kobita mi żreć daje, matka fajki kupuje, a ja tu k***a w CZYNIE SPOŁECZNYM na ZUS pracuję!
Nie rozumiem kobiet: przekłuwają sobie uszy, nosy, pępki, brodawki, rodzą dzieci, często mają cesarkę, wstrzykują silikon w różne części ciała, depilują gorącym woskiem włosy na nogach, pod nosem, na wzgórkach łonowych; robią sobie lifting, tatuaże, odsysają sobie tłuszcz, zmniejszają pośladki; usuwają żebra, operują biusty, usuwają skórki na palcach i robią mnóstwo innych bolesnych rzeczy... a nie można ich bzyknąć, ... bo je, (...), głowa boli.
Niektórzy pewnie pamiętają, że były takie czasy, że brakowało nawet gazet z programem TV i w piątki kolejki straszliwe pod kioskami były za tzw. "magazynem"
Ociec mój razu pewnego został wysłany po gazetę ową. Poszedł pod kiosk, gdzie kłębił się tłum składający się w dużej części ze starych dewot (naonczas nikt nie znał jeszcze pięknego słówka "mohery") rajdających coś o środzie popielcowej, bo to jakoś tak czas był taki.
Ojciec postał, posłuchał i nagle zagaja:
- A to panie nie słyszały, jak ksiądz mówił, że w tym roku środa popielcowa jest w czwartek?
Dewoty zrobiły [:wow], zadarły kiece i pogalopowały rączo w kierunku najbliższej świątyni. Stan osobowy kolejki zmniejszył się o 90%, a kioskarka tylko rzekła:
- Oj Andrzej, Andrzej, ty śmiercią naturalną nie umrzesz...
Rozmawiają dwie blondynki...
- Coś mi się widzi, że się zmieniłaś.
- Wyszłam za mąż.... nie wiedziałaś?
- Nie no co ty? A za kogo?
- Za Adriana.
- Tego mięśniaka? To super !
- No....Jest się do czego przytulić szczególnie wieczorem pod kołderką...wiesz jakim jestem zmarzlakiem? A on jest gorący jak kaloryfer.
- To supeeer ! Jak kaloryfer?
- No...tylko żeby w nocy tak często się nie odpowietrzał...