psy
fut
lek
emu
#it
hit
syn

Co powiedział jeż, schodząc...

Co powiedział jeż, schodząc ze szczotki ryżowej?

(Pozory mylą)

Na firmowym spotkaniu...

Na firmowym spotkaniu szef skarży się swoim pracownikom, że nie okazują mu należytego szacunku. Następnego dnia, przyniósł duży znak, "To ja jestem Szefem" i przykleił go na drzwi swojego biura. Później tego samego dnia kiedy wrócił z lunch-u zobaczył, że ktoś dokleił poniżej kartkę:
"Dzwoniła Twoja żona, by powiedzieć, że chce swój znak z powrotem!"

Apteka. Północ....

Apteka. Północ.
- Dużą paczkę prezerwatyw poproszę. PILNIE!!!
- Przykro mi. Skończyły się.
- Rany Boskie! No to rękawiczki chirurgiczne i nożyczki.
- Nie mamy rękawiczek chirurgicznych! Nożyczek zresztą też!
- Dużą probówkę?
- Nie. Nie mamy.
- Szkła kontaktowe??
- Panie, to nie zakład optyczny, ani okulista! To apteka!
- Plaster przezroczysty chociaż?!
- Nie ma!
- Torebki foliowe jednorazowe ?
- Nie... mamy tylko torby papierowe ...
- Ech ... niech będzie !!!

Pół godziny później - ta sama apteka - ten sam klient.

- Jak pani ma na imię ?
- Bogusława ...
- No to damy jej na imię Bogusława ... a jak będzie on ... to Bogusław ...

Ksiądz w czasie jazdy...

Ksiądz w czasie jazdy autostradą widzi wielki billboard, na którym widać krzyż, na krzyżu Jezusa i napis: "Nasze gwoździe utrzymają wszystko". Ksiądz idzie do właściciela fabryki, robi awanturę o obrażanie uczuć religijnych itp. Fabrykant obiecuje wszystko poprawić. Następnego dnia na bilbordzie widać pusty krzyż, Jezus leży w błocie pod napisem: "Z naszymi gwoździami to by się nie zdarzyło"

Wraca wnuczek ze szkoły,...

Wraca wnuczek ze szkoły, patrzy, a jego dziadek siedzi bez spodni na ganku w bujanym fotelu.
- Dziadku, czemu nie masz spodni?
Ale dziadek milczy...
- Dziadku, pytałem czemu nie masz spodni?!
Dziadek się trochę zmieszał i cichutko powiedział:
- Wczoraj siedziałem bez koszuli i mi cały kark zesztywniał. A dziś to był babci pomysł...

Młody aptekarz wybiega...

Młody aptekarz wybiega za klientem wołając:
- halo halo, bardzo pana przepraszam, nastąpiła pomyłka.
- Jaka pomyłka pyta klient.
- Zamiast aspiryny wydałem panu strychninę.
- A to duża różnica?.
- O tak, strychnina jest o 2,50 droższa.

Laseczki...

Laseczki

Siedzę sobie przy kompie oddany pracy bez reszty. Moje pacholę lat 4 rysuje obok zawzięcie, chociaż chore. Co jakiś czas rzuca do mnie jakąś myśl, na którą wystarczającą dla niego odpowiedzią jest zwykłe "yhy" , wszak robotą pochłonięty jestem. Nagle jednak usłyszałem pytanie. Pytanie na tyle ważne, że postanowiłem oderwać się od roboty i skupić na dziecku, które najwyraźniej miało jakiś prawdziwy problem. Na wszelki wypadek poprosiłem o powtórzenie.
-Tata, a prawda, że laseczki można tylko lizać i nic więcej? I na pewno nie można ich gryźć?
-No wiesz synu"- chciałem zacząć wykład, w końcu koło tematu laseczek obojętnie przejść nie można. Nawet mnie ucieszyło, że pierwsza męska rozmowa będzie.- Skąd ta pewność, że tylko lizać...? Moje myśli pomknęły szybko do przedszkola. No bo skąd to mógł przynieść? Potem pomyślałem sobie o pani Marysi z grupy maluchów. Trochę się rozmarzyłem i zacząłem zastanawiać, czy aby na pewno podgryzanie nie jest ok, w takie ucho np. Szybko jednak wziąłem się w garść, przypomniałem sobie o robocie, debecie i całej reszcie, znowu poczułem się sobą. Poza tym coś mi jednak nie grało, postanowiłem doprecyzować.
-Jakie laseczki?
-No te, co na choince* wiszą- padła odwiedź. Zerknąłem. Rzeczywiście, wiszą laseczki jakieś cukrowane takie.

"Oto jak nas biednych ludzi
rzeczywistość ze snu budzi"

Przychodzi blondynka...

Przychodzi blondynka do sklepu i pyta sprzedawcę:
- Co to jest to coś żółte, w kształcie księżyca??
- To jest banan.
- To poproszę kilogram, każdy owoc w osobnym woreczku.
Po chwili:
- Proszę pana, a co to jest to czerwone, w kształcie serca?
- To są truskawki.
- To poproszę kilogram, każda w osobnym woreczku.A co to jest to małe, czarne??
- To jest mak, ale nie na sprzedaż.

SAMO ŻYCIE...

SAMO ŻYCIE

- Poczekaj sekundę, oddzwonię za minutę - powiedziało moje Kochanie i zadzwoniło za pół godziny...

POZWOLENIE OD KRÓLOWEJ...

POZWOLENIE OD KRÓLOWEJ

Razu pewnego na planie filmowym [k]ierownik planu zrobił awanturę [d]źwiękowcowi, bo ten przyszedł w krótkich spodenkach na plan. Dźwiękowiec odparł ze spokojem:
[d] - Ale mi królowa angielska pozwoliła.
[k] - Jak to królowa angielska?
[d] - Bo kiedyś z ekipą do Londynu pojechaliśmy dokument kręcić, strasznie ciepło było to w krótkich spodenkach chodziłem i jak kręciliśmy na ulicach miasta to akurat królowa przejeżdżała, zatrzymała się i powiedziała: "W moim kraju trzeba się porządnie ubierać do pracy a tak to sobie pan możesz w Polsce pracować"