- Pieniądze albo życie! - krzyczą do przechodnia trzej napastnicy.
- Ostrzegam, że znam judo, karate i kung-fu...
Kiedy napastnicy zaczęli uciekać w popłochu, napadnięty kończy rozpoczęte zdanie:
- ...i jeszcze kilka innych japońskich słów.
Przed świętami św. Mikołaj rozdaje prezenty na ulicy. Jasio po otrzymaniu jednego z nich mówi:
- Święty Mikołaju, dziękuję ci za prezent.
- Głupstwo - odpowiada święty Mikołaj. - Nie masz mi za co dziękować.
- Wiem, ale mama mi kazała.
Na skutek wielokrotnych próśb w ośrodku wypoczynkowym zorganizowano w końcu dzień z konkursami. Konkurencje były dwie - kto wypije najwięcej wódki i kto zrobi straszniejszą minę. Pierwszą wygrał elektryk Kolianycz, który po prostu zgłosił się pierwszy. Drugą bezapelacyjnie wygrał hydraulik Mitrycz, po tym, jak dowiedział się, że spóźnił się na pierwszy konkurs.
Siedzi dziadek z wnukiem na
ławce nad strumieniem. Wnuczek
się pyta:
- Dziadku dlaczego strumykiem
płynie gówno?
Dziadek mówi:
- Słuchaj wnusiu, kiedyś za
siedmioma górami, siedmioma
rzekami i siedmioma lasami, żyła
sobie królewna, spotkała nad
strumieniem żabkę, która jej
powiedziała że jest księciem. Ona
pocałowała żabkę i żyli razem
długo i szczęśliwie...
- No dobrze dziadku, ale dlaczego
płynie tu to gówno?
- Nie wiem wnusiu, pewnie ktoś
nasrał.
Ksiądz w czasie jazdy autostradą widzi wielki billboard, na którym widać krzyż, na krzyżu Jezusa i napis: "Nasze gwoździe utrzymają wszystko". Ksiądz idzie do właściciela fabryki, robi awanturę o obrażanie uczuć religijnych itp. Fabrykant obiecuje wszystko poprawić. Następnego dnia na bilbordzie widać pusty krzyż, Jezus leży w błocie pod napisem: "Z naszymi gwoździami to by się nie zdarzyło"