#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

WAŻNY POWÓD...

WAŻNY POWÓD

Pewnego razu mój (już) ex nawiązał kontakt z pewną lekkich obyczajów dziewczyną (nie, nie robiła tego za pieniądze - dawała free trial). Zaproponowała mu spotkanie i takie tam, ale odmówił (!). Do rzeczy.
Spędziliśmy razem, tylko we dwójkę Sylwestra, mocno się ścięliśmy, wiec szybko poszłam spać. Następnego dnia rozmowa:
On - Wiesz dzwoniła do mnie o 5 rano ta Niunia, że pokłóciła się z chłopakiem i chciałaby do mnie wpaść...
Ja - I co jej powiedziałeś??!! (z nadzieja, ze ja w końcu spławił na dobre)
On - Powiedziałem, że nie może przyjść...
Ja - No i dobrze!
On - ... bo Ty jesteś u mnie.

Środek nocy....

Środek nocy.
Nowak wraca do domu "po kielichu".
Żona czeka z wałkiem w ręku.
- Zdziśka, co Ty?! Ciasto o drugiej w nocy robisz? - dziwi się na jej widok

Blondynka telefonuje...

Blondynka telefonuje do męża astronoma:
- Kochanie, właśnie popatrzyłam przez Twój teleskop na słoneczko.
- Och, nie! - krzyczy mąż - Którym okiem?
- Prawym.
- To szybko zasłoń dłonią lewe oko. Czy prawym coś widzisz?
- Widzę - odpowiada żona blondynka.
- Uff!! Dzięki Bogu! - uspokaja się mąż - A co widzisz?
- Słoneczko.

Rok 1497. Płynie sobie...

Rok 1497. Płynie sobie statek piracki straszliwego kapitana Rudobrodego. Nagle na horyzoncie pojawia się statek towarowy. Majtek z bocianiego gniazda woła:
- Kapitanie statek towarowy na horyzoncie!
- Dobra jest! Podajcie moją czerwoną koszulę!!!
Kapitan założył koszulę, dokonali abordażu, straszliwej rzezi i statek był ich. Płyną dalej. Nagle na horyzoncie pojawia się drugi statek towarowy.
Majtek z bocianiego gniazda woła:
- Kapitanie statek towarowy na horyzoncie!
- Dobra jest! Podajcie moją czerwoną koszulą!!!
Znów założył koszulę, dokonali abordażu, straszliwej rzezi i statek był ich. Po kilku takich "akcjach", jeden z marynarzy pyta:
- Kapitanie! Dlaczego na "akcje" zawsze zakłada pan czerwoną koszulę?
- Bo jak napadamy na statek, to mogą mnie przecież ranić, a na czerwonej koszuli nie widać plam krwi. A gdy nie widać, że kapitan jest ranny, to duch załogi nie upada i wszyscy walczą jak lwy!!!
W tym momencie majtek z bocianiego gniazda woła:
- Kapitanie 12 brytyjskich statków wojennych!!!
- Dobra jest!!! Podajcie moje brązowe spodnie.

Spotyka się dwóch Ukraińców...

Spotyka się dwóch Ukraińców i jeden mówi do drugiego:
- Stary, tam w Polsce to jest prawdziwe życie, nie to co u nas. Wstajesz rano i podają ci pyszne śniadanko do łóżka, potem sex do południa. Po południu wykwintny obiad, szampanskoje, desery i sex do kolacji. Kolacja - palce lizać, a po kolacji do późnej nocy sex ile tylko pragniesz.
- No, no brzmi nieźle. A skąd ty to wszystko wiesz, byłeś w Polsce?
- Ja nie, ale moja siostra była.

Przychodzi mąż do domu,...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Wchodzi matka z dzieckiem...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Przychodzi facet do pracy...

Przychodzi facet do pracy mocno spóźniony, szef go pyta:
- No i co teraz powiesz na swoje usprawiedliwienie, panie amatorze picia?
- To, że takim profesjonalistą jak szef, to ja nie jestem...

Niecały miesiąc od rozpoczęcia...

Niecały miesiąc od rozpoczęcia swojej przygody ze studiami, dostałem list z dziekanatu z informację o skreśleniu z listy studentów. Byłem w szczerym szoku dlatego natychmiast udałem się do dziekanatu. Na początku roku studenckiego przepisałem się do innej grupy dziekańskiej, jednak najwidoczniej pani w dziekanacie nie odnotowała tego. Formalnie byłem cały czas w innej grupie i mimo że chodziłem na zajęcia mam nieobecności na wszystkich ćwiczeniach i laboratoriach które odbyły się do tej pory. Wszystko dałoby się wyjaśnić gdybym stawił się w terminie na wezwanie w biurze dziekana. Wezwanie do stawienia się u niego doszło przeszło dwa tygodnie po upływie terminu na odwołanie i 3 dni po liście z informacją o skreśleniu. Aktualnie nie mam już żadnej prawnej możliwości do odwołania się od decyzji. YAFUD

Rzecz dzieje się w obozie...

Rzecz dzieje się w obozie stacjonującym niedaleko małej wsi. Ktoś nakablował admirałowi, że wojskowi udają się w nocy na panienki. Pewnego dnia postanowił to sprawdzić. Poszedł w nocy do baraków a tam... nikogo nie ma.
-Już ja im... - pomyślał.
Wtem zobaczył nadbiegającego żołnierza.
-Panie admirale! Ja się wytłumaczę!
-Nie musisz się tłumaczyć!
-Ależ muszę! Bo ja chciałem się zobaczyć z moją ukochaną, tą jedyną, cudowną, piękną! No i pojechałem, ale jak od niej wracałem to biegłem na autobus, ale mi uciekł. No to pobiegłem do najbliższego postoju i wziąłem taksówkę. Jadę nią, jadę, ale silnik padł! No to biegnę do najbliższej stajni i biorę konia! Jadę galopem, jak burza, no to koń mi padł! No to go tam zostawiłem i biegłem, biegłem i dobiegłem tutaj... -
-Hmmm... no dobrze, idź spać.
Przybiegł następny żołnierz. Wymówka identyczna. Po nim trzeci, czwarty... piętnasty itd. Wszyscy identyczna wymówka. W końcu przybiegł ostatni.
-Panie admirale, ja się wytłumaczę!
-Ależ nie musisz się tłumaczyć, już wiem jak było
-Ale muszę! Bo ja chciałem się zobaczyć z moją ukochaną, tą jedyną, cudowną, piękną! No i pojechałem, ale jak od niej wracałem to biegłem na autobus, ale mi uciekł. No to pobiegłem do najbliższego postoju i wziąłem taksówkę. Jade nią, jadę i...
-I zepsuła się, tak? - zapytał admirał.
-Nie... tylko nie mogłem przejechać. Tyle koni tam leżało.