#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Mały Jaś na wakacje pojechał...

Mały Jaś na wakacje pojechał do dziadka na wieś. Któregoś dnia wybrali się na przejażdżkę furmanką. Przyzwyczajony do jazdy samochodem Jaś pyta:
- Dziadku, a jak nas złapie policja? Przecież jedziemy bez zapiętych pasów!

Przychodzi mężczyzna...

Przychodzi mężczyzna do spowiedzi i wyznaje swoje grzechy.
Po dłuższym czasie ksiądz spytał:
- Nie wiesz kto mi podkrada jabłka z mojego sadu?
- Tu nic nie słychać, może zamienimy się miejscami?
Tak zrobili, a chłop spytał księdza:
- Nie wiesz kto spał z moją żoną?
- Tu faktycznie nic nie słychać!

Kowalski kupił samochód. ...

Kowalski kupił samochód.
Na drugi dzień rozłożył go na części.
- Co ty wyprawiasz? - pyta się żona.
- Szukam. Poprzedni właściciel powiedział, że włożył w niego 5 tysięcy.

Przed wakacjami ksiądz...

Przed wakacjami ksiądz pyta uczniów : Które przykazanie jest najważniejsze ?
- Ósme - mówi Jaś. - Nie wystawiaj złego świadectwa bliźniemu swemu !

Dlaczego sołtys Wąchocka...

Dlaczego sołtys Wąchocka podczas burzy wkłada garnitur, krawat i staje w oknie?
- Bo myśli, że mu robią zdjęcie.

Kowalski natknął się...

Kowalski natknął się w barze na pana Iksińskiego. Wymieniają grzeczności i zaczynają rozmawiać.
-A jak się czuje małżonka? - pyta Kowalski.
-Och, wie pan, strasznie cierpi za swoje przkonania!
-Coś politycznego?
-No, nie zupełnie: jest przekonana, że może nosić pantofle w rozmiarze cztery, podczas gdy jej stopa ma rozmiar siedem...

W klubie dla biznesmenów...

W klubie dla biznesmenów prezes korporacji pyta znajomego bankiera:
- Słyszałem, że okradł pana księgowy i uciekł z pańską córką. Czy to prawda?
- Tak, ale zostawił kartkę. Napisał, że wszystko mi zwróci. Zresztą córkę już odesłał.. - odpowiada prezes.

PERFEKCYJNE WYKONANIE...

PERFEKCYJNE WYKONANIE

To był jeden z tych nudnych poniedziałków, które nachodzą z reguły po niedzielach. Nie spodziewałem się niczego, co mogłoby poprawić mój humor, bezwzględnie zepsuty przez budzik elektroniczny marki Thompson. Na budzik byłem obrażony śmiertelnie, gdyż z uporem bezrozumnej i bezdusznej maszyny, kazał mi wstawać do roboty.
Przy kawie sprawdziłem tylko jeszcze listę stu najbogatszych ludzi na świecie...
Nie było mnie... Dopiłem kawę, westchnąłem ciężko, ogarnąłem się trochę, po czym wsiadłem do samochodu z zamiarem udania się do tyrki.
Stałem właśnie, oczekując na lukę żeby włączyć się do ruchu, zgłośniłem radio, gdy to zobaczyłem...
Po przeciwległym pasie ruchu, poruszał się osobnik w garniturze i sądząc po jego kocich ruchach, w stanie lekko-pół-śmiesznym, z ręką ostrzegawczo wyciągniętą przed siebie ala "Młode Wilki", zmuszając nadjeżdżające samochody do ominięcia go szerokim łukiem.
Kilka właśnie go ominęło, gdy z przeciwka nadjechał nie pierwszej świeżości Kamaz...
Kierowca zatrzymał się przed gościem, wyszedł z kabiny, strzelił mu niezłą pecynę w łeb, aż tamten wywalił się na trawnik, na poboczu. Niby nic śmiesznego... Z osłupienia wyrwały mnie słowa piosenki lecącej w radiu:
„...TRZEBA WIEDZIEĆ KIEDY ZE SCENY ZEJŚĆ... NIEPOKONANYM...”
- Święta racja - pomyślałem i w końcu ruszyłem...

Siedzi w pokoju dwoje...

Siedzi w pokoju dwoje SZYBKICH. Siedzą, nic nie robią - nuda. Pierwszy:
- Może herbatę zrobimy?
- Dobry pomysł.
I nagle w pokoju wicher - czajnik wstawili na kuchenkę, herbatę do szklanek wrzucili, wrzątkiem zalali, pobiegli do sklepu po cukier, podali do stołu - wszystko trwało nie więcej niż 8 sekund. Wypili, siedzą, nic nie robią - nuda. Drugi:
- Może zadzwonimy do Wacka? Wódki przywiezie, dziewczynki jakieś ze sobą weźmie?
- Dobry pomysł.
I śmiga do telefonu, podnosi słuchawkę, z prędkością dźwięku wybiera numer i mówi jakby strzelał z kałasznikowa:
- Wacek, przjzdzj, nudn, wdke przwz, o dziwcznch nie zpmnij!
Minęly 2 sekundy i rozlega sie dzwonek. Obydwoje rzucają się w kierunku drzwi, otwierają błyskawicznie 5 zamków i patrzą, a za drzwiami nikogo, tylko powoli, kołysząc się na wietrze opada pod drzwi kartka papieru. Podnoszą, czytają:
- Poszliśmy w pi*du, jak długo k***a można czekać?

Co różni polskiego optymistę...

Co różni polskiego optymistę od pesymisty? Otóż optymista powie:
- To wszystko nie ma sensu, i tak w końcu przyjadą ruscy i nas wywiozą na Sybir...
A pesymista powie:
- A gdzież wywiozą!!! Piechotą będziemy musieli iść!!!