#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Dwaj studenci mieli poprawkowy...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Pewien człowiek zmarł...

Pewien człowiek zmarł i normalną koleją rzeczy stanął przed świętym Piotrem. Ten mówi:
Niestety, przyjacielu - Popełniłeś w życiu straszny grzech i nie zostaniesz wpuszczony do nieba, zanim za niego nie odpokutujesz. Oszukiwałeś mianowicie na podatku dochodowym od osób fizycznych. Twoja kara będzie polegała na tym, że wrócisz na Ziemię i spędzisz pięć lat z obrzydliwą, otyłą i paskudną babą, ze wszystkimi małżeńskimi obowiązkami włącznie. Jeśli ci się uda, wejdziesz do nieba.
Człowiek uznał, że pięć lat to niewiele wobec perspektywy wieczności w niebie, wrócił na Ziemię i żył z kaszalotem, którego mu święty Piotr przeznaczył. Któregoś dnia, idąc z nią po ulicy, zobaczył swego przyjaciela, idącego z naprzeciwka w towarzystwie tak odrażającego babsztyla, że w porównaniu z nią kobieta naszego bohatera była niczym erotyczny sen nastolatka.
Czołem, stary! Jak to się stało, że urzędujesz z taką paszczurą!
Hm, no wiesz, zmarło mi się niedawno i Święty Piotr powiedział mi, że popełniłem straszliwy grzech, oszukując na podatku dochodowym od osób fizycznych, przez co narżnąłem rząd na grubą kasę, i że muszę odpokutować, przeżywając pięć lat na Ziemi z tym mięchem, które widzisz.
Panowie uścisnęli sobie dłonie w pełnym zrozumieniu i obiecali sobie wspomagać się nawzajem w biedzie. Kiedy już mieli się rozejść, zauważyli wspólnego znajomego, idącego ulicą w towarzystwie kobiety pięknej jak marzenie, o boskiej figurze, seksownej jak wszyscy diabli.
Hej, stary! Rany bosskie, skądżeś ty, stary kawaler, dorwał taką lufę
Hm, szczerze mówiąc nie wiem. Pewnego razu obudziłem się, a ona leżała koło mnie. Od paru lat mam wszystko, o czym mogę marzyć: piękną kobietę, cudownie prowadzony dom i obłędny, naprawdę bajeczny seks. Nie wiem tylko, dlaczego zawsze, kiedy się skończymy kochać, ona odwraca się do ściany i mruczy coś jak:
"Je**** podatek dochodowy od osób fizycznych"

Do lekarza przychodzi...

Do lekarza przychodzi kobieta i mówi, że chce się zapłodnić in vitro.
- Ale pan wie, chciała bym żeby był jak Schwarzenegger... mięśnie i w ogóle.
- Nie ma sprawy.
- Albo nie, lepiej jak Jim Carrey, żeby w jego towarzystwie każdy się dobrze bawił, wie pan.
- Eh oczywiście, da się zrobić.
- Albo wie pan co? Niech będzie jak Jack Nicholson, tak Nicholson, ten demoniczny uśmiech.
- Czyli Nicholson, tak? Napewno?
- Ooo tak, napewno!
Babka już pod narkozą, a lekarz stoi nad nią i rozpina rozporek:
- Ja ci k***a dam Nicholsona, ja ci daaam...

- Stirlitz! - powiedział...

- Stirlitz! - powiedział Mueller - Czy pan przypadkiem nie jest Żydem!?
- No, tak! Matka - Rosjanka, ojciec - Rosjanin, a ja miałbym być Żydem!? - rzucił obrażony Stirlic i pomyślał: 'Czy ja przypadkiem nic nie palnąłem?'...

Jasiu pyta mamę:...

Jasiu pyta mamę:
-Czy mogę iść dzisiaj do szkoły w szaliku?
-W szaliku? W lecie? Dlaczego?
-Bo wtedy nie musiałbym myć szyi…

Pewna blondyna metr osiemdzies...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Wiesz, mój mąż jest...

- Wiesz, mój mąż jest jak słońce! - mówi sąsiadka do sąsiadki.
- Jak to?
- A tak! Jak wieczorem zajdzie do knajpy, to dopiero rano z niej wychodzi.

DZIADEK SIĘ ZNA...

DZIADEK SIĘ ZNA

Byłam kiedyś na obozie etnograficznym. Naszym zadaniem było między innymi ankietowanie starszych ludzi w okolicy na temat nazw różnych przedmiotów, czynności itp.
Kiedyś siedzimy sobie u pewnego dziadka i robimy ankietę. Jedno z pytań brzmiało:
"Jak się nazywa blaszane naczynie do przenoszenia lub przewożenia mleka (chodziło oczywiście o bańkę na mleko)?"
Dziadek myśli, myśli, po głowie się skrobie... W końcu pyta:
- Blaszane?
- No tak, blaszane.
- Do przewożenia mleka?
- Tak.
- ...No to musi cysterna!

Kornik pracował od kilku...

Kornik pracował od kilku godzin w swojej drewutni. Miał sporo zleceń i
zaczął drążyć jeszcze w nocy , żeby zdążyć z zamówieniami. Zrobił sobie
przerwę na rozprostowanie zmęczonych odnóży. Od kilku dni miał w głowie
dziwną pustkę i zastanawiał się , czy nie spotkać kumpli korników i nie
zalać porządnie robaka..........
Nagle........ stanął jak wryty. Drogą
kroczyła ponętna komarzyca, która przystanęła i z uznaniem omiotła wzrokiem
muskularne ciało kornika...
Bzzzz... szepnęła komarzyca.
Bezy bezy ...wyjąkał kornik.
Tak się zakochali od pierwszego bzyknięcia.
Romans musiał stać się głośny na prowincjonalnej łące. Owadzia plotka
rozprzestrzenia się z szybkością pasikonika i choć żyje krótko jak jętka
jednodniówka, potrafi dotrzeć do ucha każdego zainteresowanego. Nic nie
pomagały awantury i groźby. Bo kto to widział komarzycę i kornika! Same
kłopoty z tego będą...
Skoro młodzi nie potrafili bez siebie żyć, rodziny
same postanowiły uciąć sprawie łeb. Skazani na banicję nie rozumieli ,
dlaczego wszyscy byli przeciwko tej miłości- szalonej namiętnej, cudownie
słodkiej.
Światło zrozumienia spłynęło nagle, kiedy pewnego chłodnego popołudnia
komarzyca powiła dziecię.
Rodzice długo pochylali się w milczeniu nad kolebką, nie wiedząc jak
skomentować zaskakującą zawartość zawiniątka. Wreszcie odezwał sie kornik
- BIEDNE MALEŃSTWO, NA CAŁYM TYM PODŁYM ŚWIECIE TYLKO MAMA I TATA BĘDĄ CIĘ KOCHAĆ.
Z koronkowego becika wyglądał z zaciekawieniem mały, złośliwooki
komornik.

ASORTYMENT...

ASORTYMENT

Pracuje sobie w punkcie sprzedającym piloty do przeróżnych sprzętów i w dniu dzisiejszym miałem ciekawą rozmowę z klientką:
K - Mam prośbę.
J – Słucham?
K - Nie umiem wbijać doładowań do telefonu.
J - Ja też.
K - Jak to?
J - Mam na abonament.
K - A jak ktoś kupi u pana doładowanie?
J - Nie kupi.
K - Czemu skoro ma pan telefony?
J - Nie mam.
K - A co to?
J – Piloty!
K - Gdzieś ty mnie k**wo przyprowadziła? - do koleżanki