psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

Rozmawiają dwie przyjaciółki:...

Rozmawiają dwie przyjaciółki:
- Szef dał mi podwyżkę, kiedy dowiedział się, że swojemu synowi dałam jego imię!
- Mi także dał podwyżkę, kiedy swojemu synowi nie dałam jego nazwiska.

Dwóch pięcioletnich chłopców...

Dwóch pięcioletnich chłopców sika w toalecie. Jeden mówi:
- Twój nie ma skórki na końcu!
- Byłem obrzezany.
- Co to znaczy?
- To znaczy, że obcięli mi skórkę na jego końcu.
- Ile miałeś lat, jak to zrobili?
- Moja mama mówi, że miałem dwa dni.
- Bolało?
- Czy bolało?! Nie mogłem chodzić przez rok!

Nauczycielka mówi do dzieci:...

Nauczycielka mówi do dzieci:
- Wasze zadanie domowe na jutro: Napisz jedno zdanie w którym dwa razy występuje słowo "pięknie".
Następnego dnia Pani mówi: -Małgosiu przeczytaj swoje zdanie.
Małgosia: - Pięknie jest latem, bo pięknie świeci słońce.
Nauczycielka: Dobrze Małgosiu dostajesz piątkę. Teraz ty Krzysiu przeczytaj co tam napisałeś.
Krzysiu: - Pięknie jest zimą, bo pięknie pada śnieg.
Nauczycielka: Dobrze Krzysiu piątka, no to teraz Jasiu przeczytaj nam swoje zdanie.
Jasiu: - Mój tata użył tego zdania kiedy dowiedział się, że moja siostra jest w ciąży.
Nauczycielka:- Dobrze, przeczytaj nam to zdanie.
Jasiu: - Pięknie, k***a pięknie.

Pierwszego dnia szkoły,...

Pierwszego dnia szkoły, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia nowego ucznia amerykańskiej klasie:
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii
Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to słowa: "Dajcie mi wolność albo śmierć"?
W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi:
- Patrick Henry, 1775 W Filadelfii.
- Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedział:"Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć"?
Znowu wstaje Suzuki:
- Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie.
Nauczycielka spogl.da na uczniów z wyrzutem i mówi:
- Wstydźcie się. Suzuki jest Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej od Was!
W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś głośny szept:
- Pocałuj mnie w dupę pieprzony Japończyku.
- Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka na co Suzuki podniósł rękę i bez czekania wyrecytował:
- Generał McArthur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Iacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze.
W klasie zrobiło się jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy szept:
- Rzygać mi się chce...
- Kto to był? - wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
- George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział kwaśno:
- Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem:
- To już koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 rokuw Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka.
Na to inny uczeń wstał i krzyknął:
- Suzuki to kupa gówna!
Na co Suzuki:
- Valentino Rossi w Rio na Grand-Prix Brazylii w 2002 roku.
Klasa już całkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwieraję się drzwi i wchodzi dyrektor:
- Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze w życiu nie widziałem!!!
Na co odpowiada Suzuki:
- Kurator w Polskim Związku Piłki Nożnej w Warszawie w październiku 2008 roku.

Sanitariusze wiozą karetką...

Sanitariusze wiozą karetką pacjenta.
- Dokąd jedziemy? - pyta pacjent.
- Do kostnicy - odpowiada sanitariusz.
- Ale ja jeszcze nie umarłem.
- A my jeszcze nie dojechaliśmy.

Dresiarz dorobił się...

Dresiarz dorobił się majątku: miał luksusowy dom, Mercedesa z 200 watowymi głośnikami i żonę - blondynkę. Brakowało mu tylko psa obronnego. Posłał więc żonę do sklepu zoologicznego:
Dzień dobry, chciałabym kupić psa obronnego...
Niestsety nie mamy aktualnie psów - mówi zakłopotany sprzedawca po czym dodaje - ale mamy dzięcioła obronnego!
Dzięcioła
Tak, dzięcioła. Zaraz pani zademonstruję.
Po czym wyszedł na zaplecze i wrócił z dzięciołem na ramieniu.
Na stół, dzięcioł! - rozkazał sprzedawca i za chwilę ze stołu pozostały wióry.
Na lampę, dzięcioł! - lampa po chwili była w kawałkach.
Biorę go! zachwyciła się blondżona dresiarza, po czym skierowałą się do domu gdzie chciała wypróbować nowy nabytek:
Dzięcioł, na stół! - dzięcioł ani drgnął...
Dzięcioł, na lampę - tak samo...
Wraca więc do sklepu i mówi, że dzięcioł się zepsuł.
Jak to się zepsuł - pyta się zdziwiony sprzedawca.
No mówię "dzięcioł, na stół" albo "dzięcioł, na lampę" i nic!
Nie, nie.... nie "dzięcioł, na stół", tylko "na stół, dzięcioł".
Aha
Blondynka wróciła do domu powtarzając po drodze składnię komendy, a w domu czekał na nią już mąż - dresiarz:
I co masz psa obronnego
Nie, ale mam dzięcioła!
Na ch** mi dzięcioł!

Po wspaniale spędzonej...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Na ławce w parku siedzi...

Na ławce w parku siedzi sobie elegancki dżentelmen w garniturze normalnie od Armaniego i posila się równie elegancką kanapeczką.
Na gałęzi nad nim siedzą sobie dwa wróbelki oblizując się na widok kanapeczki.
Jeden wróbelek do drugiego:
- No dobra, damy mu jeszcze minutę. Jak nam nie zostawi okruszków - pozna nas z drugiej strony!

TŁUMACZENIE...

TŁUMACZENIE

Pracuję od niedawna w firmie która między innymi zajmuję się sprzedażą usług telekomunikacyjnych. Wykonuję telefony do potencjalnych zainteresowanych. Praca dość nudna, ale zdarzają się kwiatki jak ten: [Kl]ient - brzmi jak mężczyzna ok 40stki:
[K] - Halo?
[J]a - Dzień dobry. Czy mogę rozmawiać z właścicielem tego telefonu?
[K] - Nie. Nie ma jej.
[J] - W takim razie zadzwonię wieczorem. Zastanę właścicielkę?
[K] - Proszę nie dzwonić bo będę się z nią kochał.

- Na ślubie wczoraj byłem....

- Na ślubie wczoraj byłem.
- No i co, jak było?.
- Normalnie. O, taką obrączkę dostałem...