W rocznicę ślubu mąż usadowił małżonkę w fotelu, z jej ulubionym magazynem do ręki, zapalił jej światło do czytania, wymasował jej stopy i mówi że przygotuje specjalną kolację. Żona była zachwycona. Dwie godziny później wciąż czekała na kolację. Po cichu weszła więc do kuchni, gdzie napotkała największy bałagan, jaki w życiu widziała. Wyjęła "coś" z okopconej kuchenki i rozejrzała się za mężem.
- Już prawie gotowe! - zawołał mąż. - Musiałem uzupełnić młynek do pieprzu.
- A co Ci zająło tyle czasu?
- Przez godzinę próbowałem wcisnąć ziarna przez te maleńkie dziurki, ale w końcu mi się udało.