psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

AKTORSTWO...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

AUTOBUS - AWARYJNA INSTRUKCJA...

AUTOBUS - AWARYJNA INSTRUKCJA OBSŁUGI

Słowem wstępu: akcja działa się w czasach upalnego lipca, przez co dzieciaki z całej okolicy transportowały się na różne sposoby nad wodę. Pech chciał, że w okolice owego zalewu kierował się m.in. autobus, który dowoził mnie z i do pracy.
Tak więc czekam dnia nieszczęsnego na przystanku, po dniu pracy jakże ciężkim, przyplątał się też księgowy. Chłopina zmarnowany okropnie, żona całą noc wydawała na świat jego potomka, przez co wyglądał na troszkę niewyspanego. Prowadzę z nim konwersacje o wszystkim i o niczym, co by przytomności nie stracił, w końcu na widnokręgu rysuje się linia autobusu i słychać wesołe, specyficzne, powarkiwanie Ikarusa. Uratowani...
Autobus podjechał na przystanek, a mnie ogarnęło przerażenie, Markowi, owemu księgowemu, z wrażenia rozkleiło się oko. Gęba przy gębie do szyby przyciśnięte, poprzekładane materacami i kocami. No tak, wakacje. Dzieciaki były wszędzie, dostały się też chyba w mechanizm otwierania drzwi, tylko tylne zadziałały, przez co wizja udania się do domu oddalała się coraz bardziej. Jakoś udało się po szarpaninie wsiąść i otoczeni masą wydzielającą woń olejków do opalania wymieszaną z budżetowym browarem biedronkowym ruszyliśmy. Marek się wkur*ił delikatnie rzecz ujmując, popatrzył na mnie i stwierdził dyskretnie: „Zaczynamy”. Udał się do przodu, przeciskając się mozolnie. Zgłupiałem zupełnie, widzę, że jakiś chłopiec się we mnie wpatruje. Zeza miał, wiem, nie powinienem, lecz lewe oko latało mu przeokropnie wyczyniając akrobacje niczym rosyjska trupa cyrkowa. Marek dobrnął do kierowcy, pokonwersowali, myślę - bilet kupuje, w sumie normalne. Odwraca się do tłumu i wydziera się "bileciki do kontroli". Analizuję na szybko ostatnią minutę i już nic nie wiem. Oko młodego przyspiesza, przypomina teraz dalmierz laserowy namierzający cel, nastała zupełna cisza. Początkowo wydawało mi się że nawet silnik zaniemówił z wrażenia, niestety zbliżaliśmy się do przystanku. Szofer pojazd unieruchomił, drzwi otworzył i w ciągu 3s wczasowicze znaleźli się poza autobusem. Przypominało to scenę z Jumanji, fala porwała ludzi znajdujących się akurat na chodniku. Stałem nadal jak wryty, Marek podszedł do zwolnionych siedzeń, zajął jedno z miejsc i stwierdził żeby obudzić go w centrum. Na swój sposób nie da się go nie lubić...

Uwaga, uwaga, podaje...

Uwaga, uwaga, podaje aktualny tekst na podryw!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Zimno, co?

Po dwóch długich tygodniach...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Przez bezdroża Tybetu...

Przez bezdroża Tybetu szedł podróżnik. Nagle poczuł potrzebę wypróżnienia się. Zauważył kupkę kamieni. Skrył się za nią i dokonał defekacji. Po wszystkim wstał i poszedł dalej. Kiedy zapadł wieczór, rozbił namiot i położył się spać. We śnie pojawił się tybetański święty, który powiedział:
- Pamiętasz, jak załatwiałeś dziś potrzebę za stertą kamieni? To był mój grób! Za karę przez tydzień będziesz cierpiał na ostrą biegunkę! Pamiętaj też, że jeśli komuś opowiesz tę historię - on też będzie przez tydzień cierpiał na ostrą biegunkę!
Tak też się stało. Podróżnik nie przewędrował ani kilometra w ciągu następnego tygodnia z powodu ostrej biegunki.
Po powrocie do domu opowiedział historię swoim przyjaciołom i ci również dostali tygodniowego ataku ostrej biegunki. Oni opowiedzieli historię swoim znajomym i sytuacja się powtórzyła. I tak krąży ta historia po świecie do dzisiejszego dnia...
A dziś dotarła do ciebie!!!

A WYSTARCZYŁOBY SAMO PIWO...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Tatiana wraca z konkursu...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Toaleta, pisuary. Sika...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Halo?...

- Halo?
- Halo.
- Dobry wieczór. Dzwonię do pana z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
- Wiem.
- Skąd pan wie?
- Bo się pan dodzwonił na telefon, który miałem wyłączony.

To było nad morzem, w...

To było nad morzem, w jakmiś Mrzeżynie, czy gdzieś tam...
Od dłuższego czasu czułem, że wzbiera we mnie ta nieodparta chęć...
No cóż, jestem w końcu mężczyzną i nie ma się co dziwić. To zupełnie ludzka rzecz.
I wtedy właśnie, kiedy przechodziłęm obok jakiegoś ukrytego w cieniu pubu zobaczyłem ją. Była akurat taka, jak trzeba. Nieduża, ale zgrabna. Profesjonalistka.
Nie musiałem wiele mówić, jeden gest, spojrzenie i już wiedziała w czym rzecz. Zresztą chyba to nie był jej pierwszy raz.
Trochę nieśmiało wyciągnęła rękę.
Pewnym ruchem sięgnąłem poniżej pasa i wyjąłem go na zewnątrz.
Był duży, lekko pomarszczony, ale zupełnie jędrny jeszcze.
Ta wielkość właśnie ją zaskoczyła.
Widać było, że jest zakłopotana.
Nerwowo przełknęła ślinę.
Pokiwała głową.
Za duży.
Teraz nie da rady.
Sytuacja robiła się napięta. Ja dłużej już nie mogłem czekać.
To co, mam schować? - zapytałem prosto z mostu.
Pokiwała przecząco głową.
Gdzieś w głębi oczu tkwiło pragnienie oglądania go jak najdłużej.
Nieczęsto widuje takie wielkości.
Westchnęła cicho.
Nie mogę... nie mam... - wyszeptała cicho.
Ale ja muszę... naprawdę to zaraz będzie silniejsze ode mnie... proszę... prawie już błagałem
Wzbierała we mnie coraz większa fala.
No dobrze - zgodziła się po namyśle.
Dziś będzie za darmo.

Już po chwili rozpinałem spodnie.
Co za ulga.

Ja wiem, że w pubie toaleta nie jest gratis. Ale to nie moja wina, że barmanka nie miała wydać z dużego banknotu 200 zł.