#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Zdarzenie miało miejsce...

Zdarzenie miało miejsce kilka lat temu, malutka córeczka znajomych [nie wiem ile miala wtedy lat] uczyla sie kolorów. Jej mama pokazywała jej różne kolory i mała miała je nazywać. I tak oto mama pokazuje czarne buty:
- Jaki to kolor?
- Nie wiem..
- Ccza.... cza.... - Czar...? - CZARNY [krzyknęła triumfalnie dziewczynka]
A jakiego koloru jest sukienka mamusi?
- Nie wiem... - No nie... - Nie... niebie...NIEBIESKI!
- Bardzo ładnie. A jakiego to jest koloru? [zapytała mama wskazując na popielaty sweter]
- Nie wiem...
- Po... po... popie... - No prawie dobrze... no... - POPIEL**LONY!!

Nie musze chyba dodawać, ze ojcu dziecka mocno się dostało za słownictwo córeczki.

CHWALIPIĘTA...

CHWALIPIĘTA

Kumpel z pracy zgubił gdzieś swój firmowy telefon WiFi.
Łaził, szukał, nie mógł znaleźć, w końcu zadzwonił na swój numer. Odebrała nasza Dyrektor. Okazało się, że zostawił w Jej gabinecie.
Poszedł odebrać zgubę a Ona tylko:
- Tęgi jebaka, tak?
Gość spiekł raczka, bo taki opis identyfikacyjny ustawił sobie na ekranie tegoż telefonu.

W mieszkaniu w wieżowcu...

W mieszkaniu w wieżowcu mąż zwraca się do żony:
-Wiesz, chodzi u nas wśród sąsiadów tak plotka, że nasz listonosz miał romans ze wszystkimi kobietami w naszym bloku oprócz jednej.
-To na pewno chodzi o tę okropną Malinowską spod szóstki – stwierdza ze spokojem żona.

31 grudnia. Facet stawia...

31 grudnia. Facet stawia taboret i zarzuca linkę na żyrandol. Nagle otwierają się na oścież drzwi i wpada pijany Święty Mikołaj. Siada na kanapę, patrzy na nieszczęśliwego facia i pyta:
- Co ty tam robisz?
- Takie mam życie - koszmar, nie mogę więcej, sprzykrzyło się! Zdecydowałem się ...
- Tak?
- Tak.
- Zdecydowałeś? Twój wybór... Ale jak już jesteś na taboreciku, to opowiedz, jakiś wierszyk.

JEDZIEMY NA GRZYBY...

JEDZIEMY NA GRZYBY

Późne lata 80-te...
Nadszedł czas wyprawy „na grzyby” z Firmy. Umawianie, co kto bierze i w jakich ilościach. Chęć współpracy niesamowita. Autobus firmowy rusza. Po drodze zabiera kolejne osoby. Tureckie sweterki, salamandry, kiecki wieczorowe... Tylne wejście do "ogóra" zawalone butelkami wszelkimi, podawanymi na komendę "chlać!". Kolejne osoby, kolejne kreacje, perfumy, gala... Atmosfera coraz luźniejsza. Ogór dojeżdża do Miłosnej, wchodzą 2 osoby. Marek normalnie ubrany, gajerek, salamandry, torba szampana, za nim Andrzej... Konsternacja, szok i głos kierowcy:
- No pier**lony, kalosze założył...

Do kierownika budowy...

Do kierownika budowy zgłasza się Kazik i mówi:
- Niech mnie pan przyjmie do roboty.
- A co pan umie?
- Wszystko.
- To znaczy, że pan nic nie umie!
- A co trzeba u pana umieć?
- Wszystko!

W autobusie siedzi babcia....

W autobusie siedzi babcia. Na przystanku wsiada skin, babcia widząc go
ustępuje mu miejsce :
- Siadaj biedaku, nie dość ze po chemioterapii to jeszcze w butach
ortopedycznych.

Brunetka: Wczoraj strasznie...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

WIELBICIELE BAJEK...

WIELBICIELE BAJEK

Razu pewnego, dnia pięknego jesiennego, potrzebowałem pójść do papierniaka.
Po szkolnych zajęciach postanowiłem przeciąć ryneczek legnicki najkrótszą drogą do celu. Okazało się, że na najbliższe kilkanaście sekund mojego życia wpływ będą miały powszechnie bagatelizowane roboty drogowo-konserwacyjne, powodujące znaczne zwężenie przejścia (jakieś 2,5-3 metry) między budynkami oraz to, że jestem fanem muzyki powszechnie uważanej za ciężką, co jest bezpośrednią przyczyną długiego upierzenia... Gdy zbliżałem się do przesmyku, ujrzałem na pobliskim murku 5 bysiorów odzianych w wiadomej marki dresy.
"Ok, udaje, że ich nie widze..." Zbliżam się szybkim krokiem. Gdy byłem już prawie obok nich, nagle, podczas salw rechotu, jeden z nich ryknął:
- EJ KUDŁATY!
Koniec. "Żegnajcie zęby..." pomyślałem.
Stan przedzawałowy. Idę dalej - udaje głuchego, może przeżyje...
I wtedy drugi z łysych panów wypalił:
- E KUDŁATY! A GDZIE SCOOBY!?

Wyszedł Zenek na podwórze,...

Wyszedł Zenek na podwórze, zadumał się głęboko. Śnieg wesoło chrupał pod nogami, gdy wciąż zamyślony szedł na pobliski przystanek. Wsiadł do autobusu, wysiadł po chwili i wszedł do swojej ulubionej "banderozy". Przycupnął jak zwykle przy barze i zamówił browar. Ocknął się z zamyślenia, gdyż parę osób obserwowało go z zainteresowaniem i cicho coś tam komentowało.
- No co?! - zawołał zaczepnie - Nie można się piwka napić w ten grudniowy, miły wieczór?
- Taa, można, można - odezwał się ktoś. - Ale w klapkach i szlafroku? No i po cholerę ci ten kosz ze śmieciami?