Koń wchodzi do sklepu i mówi:
-Są zgniłe marchewki?
-Nie ma.
Następnego dnia:
-Są zgniłe marchewki?
-Nie ma.
Trzeciego dnia:
-Są zgniłe marchewki?
-Są.
Koń wyciąga legitymację i mówi:
-Sanepid...
Siedzi dwóch kumpli przy stole i wspominają stare dobre czasy. Gospodarz oczywiście wyciągnął flaszkę i nalał po lufie. Wtem zza ściany dobiegły ich jakieś dźwięki muzyki poważnej. Siedzą tak, siedzą i nasłuchują, nagle jeden z nich mówi:
- Kaziu, jak myślisz, to Bach?
Gdybym był jakimś chorobliwie podejrzliwym zazdrośnikiem, mógłbym pomyśleć, że moja żona chodzi do tego młodego, przystojnego trenera po coś innego. Ale nie, widzę, że rzeczywiście jest coraz bardziej wygimnastykowana.
Przyszły 3 wampiry do baru i barman pyta : co panom podać?
pierwszy : gorącą krew , ale żadnych sztucznych składników!!
drugi : ja wezmę to samo.
trzeci : poproszę tylko gorącą wodę...
obydwa wampiry : coooo?? Stachu!! co ty ej??
trzeci wampir wyciąga stara podpaskę , wkłada do wody i mówi : ja z expresówki ...
Kobiety do 20 roku życia są jak pchełki - z łóżka na łóżko,
między 20-40 jak flanele - nie do zdarcia,
a po 40 jak cebulki - jak się rozbiorą, to tylko płakać.
A faceci - do 20-stki jak flecik - raz dmuchniesz i już gra,
między 20-40 jak fortepian - 3 godz. strojenia, 2 min. grania,
po 40 jak konferansjer - on zapowiada, a gra już kto inny...
Koleżanka podesłała mi relację ze swego porodu. Oto co się działo:
"...Niestety Karolkowi nie śpieszyło się na świat w związku z tym tydzień po terminie wylądowałam na "salonach słowika" [dr Słowik - ordynator tutejszego położnictwa]. Po trzech dniach uporczywego kłucia mnie gdzie popadnie lekarze postanowili mnie "rozhulać" (cytat dosłowny) i wywołać poród. "Rozhulanie" skończyło się na stole - z powodu komplikacji w tempie expresowym zostałam przewieziona na salę operacyjną i tam sam pan doktor zrobił mi cięcie.
Pamiętam słowa doktora :
- Ooo, chłopak! Miał być chłopak?
- Tak!
- Ooo, a jak będzie miał na imię?
- Urszula.