psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

Przychodzi facet do sklepu...

Przychodzi facet do sklepu myśliwskiego i prosi o lunetę do karabinu. Sprzedawca sięga po najdroższy model i mówi:
- Ten celownik jest tak dobry, że stąd zobaczy pan mój dom na wzgórzu.
Po chwili obserwacji klient zaczyna się śmiać.
- Z czego pan się śmieje? - pyta sprzedawca.
- Widzę gołego mężczyznę i gołą kobietę, którzy biegają dookoła domu.
Sprzedawca bierze celownik, montuje go do strzelby, sięga po dwa naboje i składa propozycję:
- Dostanie pan ode mnie ten celownik wraz ze strzelbą za darmo, jeżeli strzeli pan mojej żonie w głowę, a jej kochankowi w przyrodzenie.
Facet jeszcze raz patrzy na dom sprzedawcy przez celownik i mówi: - Wie pan co? Myślę, że teraz załatwię sprawę jednym nabojem...

Sytuacja ma miejsce w...

Sytuacja ma miejsce w czasach, kiedy masowo przywożono do Polski powypadkowy złom z Niemiec. Nowak przywiózł do mechanika na lawecie masę pogiętej blachy.
-Strasznie to wygląda, będę miał z tym ze dwa tygodnie roboty - mówi mechanik.
Po tygodniu Nowak odbiera od niego telefon:
-Panie, jest problem. Co to była za marka?
-A dlaczego pan pyta?
-Bo jak bym tego nie klepał, wychodzi mi przystanek autobusowy...

JEMU TO NIE PASUJE...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Mąż do żony:- Wiesz co...

Mąż do żony:- Wiesz co kochanie! Tak dużo się ostatnio oczytałem o szkodliwości palenia papierosów i picia alkoholu, że postanowiłem to rzucić!
Żona: - To co rzucasz? Palenie czy picie?
Mąż:- Nieee!!! Czytanie!

Striptizerki z Kaukazu...

Striptizerki z Kaukazu nie rozbierają się.
Wychodzą nagie i golą się w rytm muzyki.

Szef do pracownika:...

Szef do pracownika:
- Trzeba zrobić to i to, pójść tu i tam, dobrze by było gdybyś...
Pracownik rzuca na biurko swoją fiszkę z wypłatą:
- Nie jestem godzien, naprawdę nie jestem godzien...

NAUCZKA...

NAUCZKA
Przeprowadzam się. Fajnie. Wszystko na chybił trafił, ledwo się koniec końcem wiąże, tylko dzięki staremu kumplowi uda się to wszystko.
Dzień wczorajszy. Łóżeczko dla małej już zmontowane, mebelki asymptotycznie, po bardzo dziwnym atraktorze, zbliżają się do swoich docelowych miejsc. Na placu boju pozostały tylko śmietki, papierki, butelki po napojach, i opakowania po jedzeniu. We łbie mnie coś piszczy. No nic trzeba to uprzątnąć. Rach, ciach, kompresu - kompresu, wszystko skompaktowane do wzięcia pod paszkę. Wychodzę. We łbie przestało piszczeć, okazało się że to na korytarzu piszczy. Ok. Idę dalej jako dzielny bojownik z brudem. Zszedłem se zaledwie jedno pięterko, gdy zidentyfikowałem dźwięk jako dochodzący z windy. Widocznie ktoś utknął. Jako że nowy jestem w budynku, wypada więc nawiązać przyjacielskie stosunki z sąsiadami:
- Halo?
- No, nareszcie! Niechże pan coś zrobi, bo tu siedzę.
Ok. Targam śmieci pięterko do góry, poratować trza bliźniego. Biorę komórkę, schodzę. Idę do sąsiada, o którym wiem że ma baczenie na sprawy administracyjne.
- Się zaciął ktoś w windzie - mówię.
Wyjrzał, spojrzał i rzecze:
- A, dobrze, niech se siedzi dziad!
- [karpik_mode_on]
- A bo to jest ten sąsiad z góry co to bezpieczniki wyłącza w windzie bo mu przeszkadza, to niech se teraz posiedzi, pomyśli.
- [karpik_mode_level_2_on] , to co robić? Tam jakaś kobita jest.
- A to pewnie jego. Ochłonie niech trochę.
I się rozstaliśmy kulturalnie. Lecz nie zostawię bliźniego w potrzebie. Mnie jeszcze nic nie zrobili.
- Ma Pani telefon jakiś tam napisany?
- Nie, nie mam. Ale niech Pan idzie pod 3, tam jest pan, on będzie wiedział gdzie dzwonić.
Hmmm... Ok. Właśnie z nim rozmawiałem. Idę z powrotem. Puk! Puk!
- No co tam Pana sprowadza?
- Wie Pan, tamta kobieta twierdzi że to od Pana jest...
- O! Cholera, Władzia do pracy jechała...

- Franek, ty pracujesz...

- Franek, ty pracujesz w niedziele??
- Jasne! Świetnie płacą, a ja jestem ateistą. Grzech nie skorzystać.

W SAM RAZ NA TURNIEJ...

W SAM RAZ NA TURNIEJ CZTERECH SKOCZNI...
Mój kolega ma dość dziwnego szefa. Zawsze jest przy nim dużo śmiechu tylko nikt do końca nie jest pewien czy akurat był poważny czy robił sobie jaja...

Otóż wpadłem kiedyś do niego na budowę, gdzie firma w której pracuje robiła jakieś kable czy coś. Stoję i rozmawiam z kumplem i kilkoma jego współpracownikami kiedy nagle jeden gość skoczył z dość wysokiego rusztowania. Wszyscy pełni podziwu już chcemy go pochwalić, kiedy nagle podchodzi ich kierownik, który akurat wszystko widział i zaczyna dość niecenzuralnie ochrzaniać naszego bohatera: A ty taki owaki! Czy ciebie popier####lo i tak dalej i tak dalej. Wszystkim nam zrobiło się dość głupio. Dotarło do nas, ze rzeczywiście mogło mu się cos stać i w ogóle taki nieodpowiedzialny, jakby nie patrzeć w robocie jest... A szef dalej swoje: A że głupi i ze jeszcze raz takie coś to go na zbity pysk wyrzuci.
Po czym zakończył słowami:
- Co ty sobie ku##wa wyobrażasz??? Bez telemarku!?!?!?!
I odszedł.

Gość z panienką zwiedzają...

Gość z panienką zwiedzają sobie sklepy, w końcu wchodzą do ekskluzywnego salonu z futrami. Kobieta oczywiście się nie może powstrzymać, żeby nie przymierzyć...
- Chcesz takie? - pyta facet.
- Tak, kochanie!
- Można zapłacić czekiem? - pyta się sprzedawcy.
- Oczywiście, ale futro dostarczymy dopiero gdy bank potwierdzi wypłacalność. Gość wypisał czek i wybył ze swoją kobietą.

Za klika dni wchodzi do tego samego salonu.
- Co pan sobie myśli! Ten czek nie miał pokrycia! - krzyczy na niego sprzedawca.
- Wiem... Ale co sobie w ten weekend użyłem, to moje!