Tatuś do córuni:
- Co tam mieszasz, kochanie, w tym garnuszku?
- Kleik.
- Daj spróbować. Mlasku, mlasku… Hmmmm... Dziwnie smakuje…
- Bo to kleik do papieru…
Pani Rosenberg, szacowna Żydowska matrona, była w obcym jej mieście i szukała miejsca gdzie mogła by się zdrzemnąć. W końcu udało jej się znaleźć hotel. Uradowana weszła do środka i poprosiła o pokój. Na co recepcjonista odpowiedział:
- Przykro mi, ale nie ma wolnych miejsc.
- Jak to? – zdziwiła się Pani Rosenberg – Przecież jest wywieszka „WOLNE MEJSCA”?!
- No tak... – zamruczał niewyraźnie facet – Ale my nie obsługujemy Żydów.
Pani Rosenberg pomyślała chwilkę i powiedziała:
- Ale ja już dawno jestem Chrześcijanką.
- Hmmm... – zamyślił się recepcjonista i powiedział – No to proszę powiedzieć jak urodził się Jezus...
- Jezus? No więc... on urodził się z dziewicy Maryi w Betlejem...
- Dobrze... – odpowiedział recepcjonista – A gdzie dokładnie?
- Oczywiście w stajence – powiedziała Pani Rosenberg z uśmiechem.
- A dlaczego w stajence? – spytał facet.
- Bo jakiś k**as tak samo jak Pan nie chciał przenocować Żyda w swoim hotelu.
Podczas pogrzebu z trumny słychać stuki i wołanie:
- Sara! Otwórz! Otwieraj szybko, ja żyję!
Żona podchodzi i mówi:
- Abram, uspokój się i leż cicho, doktor wie lepiej.
- Ojcze, to jest Wania, mój chłopak. Porozmawiajcie, a ja pójdę do kuchni coś przygotować.
- Cześć Wania! W wojsku byłeś?
- Nie...
- Chory czy student?
- Student...
- Brawo, brawo! Wódkę pijesz?
- Nie...
- Czyli chory... A moja córka piękna?
- No piękna...
- A mówisz, że nie pijesz...