#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Rozmawiają dwie krowy...

Rozmawiają dwie krowy Jedna mówi:
- Teraz problem szalonych krów, BSE...
Druga odpowiada:
- No. Dobrze że nam pingwinom to nie grozi.

Na jakie dni dzieli się...

Na jakie dni dzieli się w IV RP polski kalendarz?
- Na dni feralne i aferalne.

Czterech kumpli spotyka...

Czterech kumpli spotyka się po wielu latach. Jeden z nich poszedł zamówić coś do picia, natomiast pozostali zaczynają rozmawiać o swoich synach. Pierwszy mówi:
-Jestem taki dumny z mojego syna. Zaczął pracę jako goniec, wieczorowo skończył studia. Po paru latach został dyrektorem, a następnie prezesem firmy. Stał się tak bogaty, że swojemu przyjacielowi na urodziny podarował super luksusowego mercedesa.
Drugi opowiada:
-Ja też jestem bardzo dumny z mojego syna. Zaczął pracę jako steward w samolocie. Po niedługim czasie stał się pilotem. Założył spółkę z paroma wspólnikami i otworzył własne linie lotnicze. Dzisiaj jest tak bogaty, że swojemu przyjacielowi na urodziny podarował mały samolot dwusilnikowy Cessna.
Trzeci opowiada:
-Nie wyobrażacie sobie, jaki ja jestem dumny z mojego. Studiował inżynierię. Otworzył firmę budowlaną i zarobił miliardy. Pomyślcie, że na urodziny swojego przyjaciela podarował mu cudowną willę z basenem 1500 m kw.
Tymczasem wraca czwarty kumpel i pyta, o czym rozmawiali. Odpowiadają, że o synach, pytając go jednocześnie o jego syna.
-Mój syn jest gejowskim żygolakiem. Utrzymankiem bogatych gejów. W ten sposób zarabia na życie!
Przyjaciele:
-Biedaczek, jakie nieszczęście!
-Jakie tam nieszczęście, cudownie mu się żyje! Wyobraźcie sobie, że w tym na urodziny od swoich trzech klientów gejów dostał: mercedesa, prywatny samolot i willę z basenem! A wasi synowie co robią ciekawego?

Jasiu właśnie przeprowadził...

Jasiu właśnie przeprowadził się do nowego miasta.
Poszedł do nowej szkoły.
Zakonnica na lekcji religii rozmawiała o przyszłości z dziećmi.
Pytała się o wymarzone zawody:
- Kim chcesz zostać jak dorośniesz Jasiu?
- Zostanę księdzem jak mój ojciec proszę siostry!

- Będziesz mówić?...

- Będziesz mówić?
- Nie! Nie będę mówić! Nie powiem!
- No! A teraz?!
- Ajjajaj! Nie bijcie, proszę, nie bijcie!
- To mów, to nikt cię więcej nie uderzy. Gadaj!
- Nie mogę! Nie mogę!
- Myślisz, że masz wybór?!
- Nie! Nie! Jak ja potem będę żył?!
- Mów, idioto, i się wszystko skończy!
- Aaa! Nie trzeba, nie zapalniczką! Ja powiem!
- Mów!
- Tak!
- No i wystarczy. A teraz, czy ty, Tania, bierzesz tego mężczyznę za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, póki śmierć was nie rozdzieli?

Co to znaczy, gdy ktoś...

Co to znaczy, gdy ktoś znajdzie cztery podkowy?

(To znaczy, ze gdzieś koń biega na bosaka...)

Rzecz dzieje się w obozie...

Rzecz dzieje się w obozie stacjonującym niedaleko małej wsi. Ktoś nakablował admirałowi, że wojskowi udają się w nocy na panienki. Pewnego dnia postanowił to sprawdzić. Poszedł w nocy do baraków a tam... nikogo nie ma.
-Już ja im... - pomyślał.
Wtem zobaczył nadbiegającego żołnierza.
-Panie admirale! Ja się wytłumaczę!
-Nie musisz się tłumaczyć!
-Ależ muszę! Bo ja chciałem się zobaczyć z moją ukochaną, tą jedyną, cudowną, piękną! No i pojechałem, ale jak od niej wracałem to biegłem na autobus, ale mi uciekł. No to pobiegłem do najbliższego postoju i wziąłem taksówkę. Jadę nią, jadę, ale silnik padł! No to biegnę do najbliższej stajni i biorę konia! Jadę galopem, jak burza, no to koń mi padł! No to go tam zostawiłem i biegłem, biegłem i dobiegłem tutaj... -
-Hmmm... no dobrze, idź spać.
Przybiegł następny żołnierz. Wymówka identyczna. Po nim trzeci, czwarty... piętnasty itd. Wszyscy identyczna wymówka. W końcu przybiegł ostatni.
-Panie admirale, ja się wytłumaczę!
-Ależ nie musisz się tłumaczyć, już wiem jak było
-Ale muszę! Bo ja chciałem się zobaczyć z moją ukochaną, tą jedyną, cudowną, piękną! No i pojechałem, ale jak od niej wracałem to biegłem na autobus, ale mi uciekł. No to pobiegłem do najbliższego postoju i wziąłem taksówkę. Jade nią, jadę i...
-I zepsuła się, tak? - zapytał admirał.
-Nie... tylko nie mogłem przejechać. Tyle koni tam leżało.

1 stycznia. Nowy Rok....

1 stycznia. Nowy Rok. Policjant zatrzymuje auto z młodym człowiekiem za kierownicą.
Wygląda na pijanego... - myśli glina. - Ale, karwa, nie mam już alkoholomierzy.
- Dmuchaj pan w balon - policjant wyciąga zwykły balonik z sylwestrowej impry.
Gościu dmucha.
Glina bierze balonik, popuszcza powietrze i wącha. Nie czuć alkoholu! Wącha dalej, wypuszczając powietrze na twarz.
- Ciężka ta służba mundurowa - zagaja kierowca.
- No... - mruczy policjant, wciąż wdychając powietrze z balonu.
- Ja chciałem pójść do wojska, ale nie wzięli.
- Czemu?
- Wykryli gruźlicę, płonicę i drożdżaki.

Co jest przysmakiem zdrowo...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Słowo "wegetarianin"...

Słowo "wegetarianin" pochodzi z jednego z narzeczy indiańskich i oznacza "za głupi, aby polować".