#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Matematyk próbuje wbić...

Matematyk próbuje wbić gwóźdź w ścianę. Nie udaje się. Podchodzi do niego fizyk. Matematyk się skarży:
- Ten gwóźdź ma łepek nie z tej strony.
- Bo to gwóźdź do ściany naprzeciwko.
Podszedł do nich programista:
- Może by się dało go wbić, gdyby mieć odwrotny młotek.
Wchodzi inżynier:
- Nie możecie obrócić tego gwoździa?!
Programista wziął gwóźdź i obrócił go o 360 stopni...

Kobieta jest jak tajfun....

Kobieta jest jak tajfun. Przychodzi ciepła i wilgotna, odchodząc zabiera dom i samochód. A poza tym jak można ufać komuś kto krwawi pięć dni i nie umiera?

Na jakie dni dzieli się...

Na jakie dni dzieli się w IV RP polski kalendarz?
- Na dni feralne i aferalne.

Mąż siedzi przed telewizorem...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Jasiu właśnie przeprowadził...

Jasiu właśnie przeprowadził się do nowego miasta.
Poszedł do nowej szkoły.
Zakonnica na lekcji religii rozmawiała o przyszłości z dziećmi.
Pytała się o wymarzone zawody:
- Kim chcesz zostać jak dorośniesz Jasiu?
- Zostanę księdzem jak mój ojciec proszę siostry!

- Będziesz mówić?...

- Będziesz mówić?
- Nie! Nie będę mówić! Nie powiem!
- No! A teraz?!
- Ajjajaj! Nie bijcie, proszę, nie bijcie!
- To mów, to nikt cię więcej nie uderzy. Gadaj!
- Nie mogę! Nie mogę!
- Myślisz, że masz wybór?!
- Nie! Nie! Jak ja potem będę żył?!
- Mów, idioto, i się wszystko skończy!
- Aaa! Nie trzeba, nie zapalniczką! Ja powiem!
- Mów!
- Tak!
- No i wystarczy. A teraz, czy ty, Tania, bierzesz tego mężczyznę za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, póki śmierć was nie rozdzieli?

Co to znaczy, gdy ktoś...

Co to znaczy, gdy ktoś znajdzie cztery podkowy?

(To znaczy, ze gdzieś koń biega na bosaka...)

Rzecz dzieje się w obozie...

Rzecz dzieje się w obozie stacjonującym niedaleko małej wsi. Ktoś nakablował admirałowi, że wojskowi udają się w nocy na panienki. Pewnego dnia postanowił to sprawdzić. Poszedł w nocy do baraków a tam... nikogo nie ma.
-Już ja im... - pomyślał.
Wtem zobaczył nadbiegającego żołnierza.
-Panie admirale! Ja się wytłumaczę!
-Nie musisz się tłumaczyć!
-Ależ muszę! Bo ja chciałem się zobaczyć z moją ukochaną, tą jedyną, cudowną, piękną! No i pojechałem, ale jak od niej wracałem to biegłem na autobus, ale mi uciekł. No to pobiegłem do najbliższego postoju i wziąłem taksówkę. Jadę nią, jadę, ale silnik padł! No to biegnę do najbliższej stajni i biorę konia! Jadę galopem, jak burza, no to koń mi padł! No to go tam zostawiłem i biegłem, biegłem i dobiegłem tutaj... -
-Hmmm... no dobrze, idź spać.
Przybiegł następny żołnierz. Wymówka identyczna. Po nim trzeci, czwarty... piętnasty itd. Wszyscy identyczna wymówka. W końcu przybiegł ostatni.
-Panie admirale, ja się wytłumaczę!
-Ależ nie musisz się tłumaczyć, już wiem jak było
-Ale muszę! Bo ja chciałem się zobaczyć z moją ukochaną, tą jedyną, cudowną, piękną! No i pojechałem, ale jak od niej wracałem to biegłem na autobus, ale mi uciekł. No to pobiegłem do najbliższego postoju i wziąłem taksówkę. Jade nią, jadę i...
-I zepsuła się, tak? - zapytał admirał.
-Nie... tylko nie mogłem przejechać. Tyle koni tam leżało.

Pani kazała dzieciom...

Pani kazała dzieciom powiedzieć na czym śpią ich rodzice.
Pyta Jasia, a Jaś na to:
- Moi rodzice śpią na sznurku, bo sam słyszałem jak mama dziś mówiła do ojca: "stary spuszczaj się szybciej bo do roboty nie zdążysz".

1 stycznia. Nowy Rok....

1 stycznia. Nowy Rok. Policjant zatrzymuje auto z młodym człowiekiem za kierownicą.
Wygląda na pijanego... - myśli glina. - Ale, karwa, nie mam już alkoholomierzy.
- Dmuchaj pan w balon - policjant wyciąga zwykły balonik z sylwestrowej impry.
Gościu dmucha.
Glina bierze balonik, popuszcza powietrze i wącha. Nie czuć alkoholu! Wącha dalej, wypuszczając powietrze na twarz.
- Ciężka ta służba mundurowa - zagaja kierowca.
- No... - mruczy policjant, wciąż wdychając powietrze z balonu.
- Ja chciałem pójść do wojska, ale nie wzięli.
- Czemu?
- Wykryli gruźlicę, płonicę i drożdżaki.