psy
fut
lek
emu
#it
syn
hit

- Dlaczego ty nie masz...

- Dlaczego ty nie masz żadnych znajomych? Przyjaciół?
- Nie wiem.
- Może jesteś skomplikowany?
- Nie wiem.
- Dziwne. Może ty po prostu nie wiesz nic o życiu?
- Wiem?
- A co wiesz?
- Królowa termitów może żyć do 50 lat!
- Aha. I to ci pomaga w życiu?
- Nie wiem...

GŁUPIO PALIĆ TRAWĘ...

GŁUPIO PALIĆ TRAWĘ

Tak mnie wzięło jakoś idiotycznie.
- Olaf - pytam - A twoi koledzy to czasami palą?
- Zależy co - usłyszałam w odpowiedzi i odpadłam:
- Noooo, nooo... A co można palić?
- Trawę - odpowiedziało spokojnie moje ośmioletnie dziecko. Po prostu łoś.
- A skąd ty, synek, wiesz, że pali się trawę?
Progenitura spojrzała na mnie jak na debila:
- Mamo, w jakim ty świecie żyjesz? Przecież w każdym filmie mówi się o paleniu trawy.
Zapadła cisza brzemienna w znaczenia, jak mawiały Shadoki.
- Ale to głupie jest strasznie - kontynuuje Młody. - Palić trawę. No głupie. Przecież taki pożar można zrobić, że aż na całe boisko, prawda?

SKARŻYPYTA...

SKARŻYPYTA

Wigilię 2006 spędzaliśmy u mojego kuzyna w nowym dużym domu. Cztery pokolenia zasiadały do kolacji. Ponad 20 osób w tym 8 dzieci w wieku przedszkolnym. Przed wyjazdem uczuliłam moje ciocie, aby jednej z kuzynek (starsza panienka) nie życzyły podczas opłatka zamążpójścia, bo będzie zgrzyt! Obiecały i zachowały się przyzwoicie. Po kolacji wkroczył przebrany za Mikołaja sąsiad. I jak to Mikołaj pyta czy byliśmy grzeczni przez cały rok, szczególnie przepytywał dzieciaki.
- No, widzę, że wszyscy zasłużyliście na prezenty - stwierdził. Na to jedno z dzieci trzęsące się, trzymające spódnicy swojej mamy, wychyla główkę i woła:
- A ciocia Hania to nie ma męża!

MASZ PROBLEM?...

MASZ PROBLEM?

W firmie, w której pracuję, dyrekcja postanowiła wymienić identyfikatory firmowe. Fakt, nowe identyfikatorki są ładniejsze, mniejsze, schludniejsze i ogólnie estetyczniej wyglądają. Ciekawostką jest jednak fakt, iż na ich odwrocie poza danymi pracownika, znajduje się napis:
"Masz problem? Są ludzie którzy chcą Ci pomóc. Zadzwoń! [tu numer]"
Jako że jestem osobą wyjątkowo ciekawą świata, postanowiłem pod ten numer zadzwonić. Wziąłem więc słuchawkę, wykręciłem numer... Czekam i zastanawiam się, kto to będzie, kto mi pomoże rozwiązać życiowe problemy. Nagle przyszło rozjaśnienie jak jutrzenka wśród poranka:
- Poradnia antyalkoholowa, słucham...

GIORGIO...

GIORGIO

Każda firma ma swojego Giorgia. Takiego typa, który koncertowo spie**oli wszystko, co zrobią inni.
A nie daj Bóg, żeby sam się wziął za cokolwiek. Zamówienia szlag trafia, kontrahenci odchodzą gremialnie, uprzednio strasząc sądem, produkcja leży odłogiem, aż znajduje się ktoś, kto wyciąga wszystko z gówna, w pocie czoła, po godzinach. Po długich godzinach.
U mojego ślubnego był taki właśnie Giorgio. Potrafił zadziałać tak, ze łeb pęka. Oraz budżet.
Najprostsze polecenia rąbał, aż wióry leciały. Leciały również k***y i inne słowa na b. Aż Giorgia zwolnili, ku radości ogółu. I wczoraj mój wraca z pracy jakiś taki nieswój.
- Wszystko ok? - pytam.
- Noo... - mówi mój (a to oznacza, że tak sobie ok).
- To co tam się stało?
- Nic, wiesz przemęczony jestem chyba ostatnio...
- ?
- I baboka walnąłem. Ale tak debilnego, że....
- Że?
- ...
- ???
- Miałem karę. Przez 15 minut wszyscy mówili do mnie Giorgio...

RECYTACJA...

RECYTACJA

Jakiś czas temu moje bardzo jeszcze małoletnie dziecię wymagało wieczornej deklamacji bajki przed snem (już po przebrnięciu przez stos książeczek i zgaszeniu światła). Ponieważ jako kobieta pracująca, matka polka, oddana żona i gospodyni gotujaco-piekąco-sprzatająco-dobrybógwiecojeszczerobiąca cztery w jednym na nadmiar snu nie narzekałam, więc bajki recytowałam w półśnie.
Przestałam przysypiać, kiedy jednego razu wyrecytowałam:
"Nosiła jaja z kokardą,
Czesała się halabardą..."

WSPOMNIENIA...

WSPOMNIENIA

95-letnia babcia koleżanki, wyciągnęła papierosa z trzeciej dopiero dzisiaj paczki, zaciągnęła się fajką i rzekła:
- Wiecie, od okupacji to ja nie jadłam dobrej pasztetowej.

Na skrzyżowaniu na czerwonym...

Na skrzyżowaniu na czerwonym świetle zatrzymuje się Mercedes 600. Jadący za nim Zaporożec nie wyhamowuje i uderza w tył Mercedesa. Z 600-tki wysiada ogromny "kark", podchodzi do Zaporożca, wyłamuje drzwi, za fraki wyciąga skulonego i wystraszonego kierowcę i stawia go na ziemi. Kierowca Zaporożca ze łzami w oczach prosi o wybaczenie, mówi, że niechcący, że mniejszy jest, słabszy...
Ugadał. Na następnym skrzyżowaniu sytuacja się powtarza. Kierowca Mercedesa wysiada, patrzy na tył swego samochodu, rzuca parę siarczystych przekleństw, wsiada do auta i jedzie dalej.
Kolejne skrzyżowanie i znów stłuczka. Kierowca Mercedesa wygląda przez okno, na co chudzielec z Zaporożca macha ręką i krzyczy:
- Swój, swój!

Australia. Struś i strusia...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Kontroler skarbowy z...

Kontroler skarbowy z Łodzi postanowił sprawdzić stan posiadania lokalnego działacza Platformy Obywatelskiej, który zadeklarował, że nie ma nic. Podchodzi pod okazałą, trzypiętrową willę. Pod 'domkiem' stoją dwa mercedesy i bmwica. Po podwórku biega umorusany brzdąc.
"Wypytam gnoja - myśli skarbowiec. - Dzieci wszystko opowiedzą".
- I jak tam żyjecie, chłopcze? - pyta malca.
- Jak pan widzi, biednie. Bardzo biednie... - odpowiada smark. - Ale szczęśliwie!