psy
emu
#it
hit
fut
lek
syn

Do kawiarni na Starym...

Do kawiarni na Starym Mieście wpada odrobinę podchmielony facet, zamawia buteleczkę szampana i wrzeszczy na całe gardło:
- Szczęśliwego Nowego Roku!
- Zwariował pan? - ucisza go barman.- Teraz w połowie lutego składa pan wszystkim życzenia noworoczne?
- O Rany! - mówi w zadumie facet. -A to się moja żona wścieknie. Jeszcze nigdy nie wracałem tak późno z przyjęcia Sylwestrowego.

W pracy kolega do kolegi: ...

W pracy kolega do kolegi:
- Dlaczego masz podbite oko?
- Żona mnie pobiła.
- Za co?
- Powiedziałem do niej "ty".
- I za to cię pobiła?
- Zapytała mnie, czy byśmy się nie pokochali, bo nie kochaliśmy się już od roku, a ja jej odpowiedziałem "chyba ty".

Przychodzi Marit Bjoergen...

Przychodzi Marit Bjoergen do lekarza,
lekarz do niej: Mam dla pani złą wiadomość.
ona na to: Co, wyzdrowiałam?
lekarz: Gorzej! Kowalczyk też zachorowała.

- Już trzeci dzień nic...

- Już trzeci dzień nic mi sie nie chce. Co to jest?
- Środa.

Mąż ogląda mecz. Obok...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

W pracy:...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Z dziennika kosmicznego...

Z dziennika kosmicznego turysty:
10 sierpnia. Przylecieliśmy na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Powitanie z rosyjskimi astronautami.
11 sierpnia. No i gdzie ta obiecana nieważkość?! Głowy podnieść nie mogę!

Mały żółw zaczyna wspinać...

Mały żółw zaczyna wspinać się na drzewo. Po wielogodzinnych staraniach wdrapuje się na wierzchołek, wybija się w powietrze i zaczyna machać przednimi łapami. Ostatecznie spada na ziemię doznając poważnych obrażeń.

Kiedy odzyskuje przytomność, znów wspina się na drzewo, skacze i ponownie upada na ziemię.

Mały żółw powtarza czynność jeszcze wiele razy, a wszystkiemu, ze strachem w oczach, przygląda się para ptaszków siedząca na gałęzi. Nagle samiec mówi do samiczki:

»Kochanie, chyba nadeszła pora, abyśmy powiedzieli naszemu synkowi, że jest adoptowany.«

- Chodź zamówimy pizzę...

- Chodź zamówimy pizzę i jak zjemy, to cię puknę, Halina.
- NIE!
- No co ty? Pizzy nie lubisz??

KRWAWY HUMOR...

KRWAWY HUMOR

Był w centrum grodu Kraka przy nie istniejącej już jednostce wojskowej na ul. Rajskiej sklep mięsny, w którym zazwyczaj można się było zaopatrzyć nieco lepiej w cokolwiek nadającego się do zjedzenia, a co robiło za życia ’muu’ lub ’kwi’. Rzeźnik tamtejszy znany był z nieco ciężkiego poczucia humoru.

Tak to razu pewnego wspomnianemu rzeźnikowi tasak się nieco omsknął i dość solidnie naruszył palec wskazujący, rozcinając skórę wzdłuż tegoż palucha. Niezrażony niczym rzeźnik - jakby nie było - wojskowy - nie zważając na patrzące z przerażeniem panie w kolejce, wyciągnął naderżnięty palec ku górze, pooglądał - ocenił sytuację chłodnym okiem, po czym... położył szybko na blacie i szybkim ruchem odciął z szelmowskim uśmiechem resztę zwisającej skórki... Nie pamiętam ile osób uciekło.

Innym razem, rozdając upragnione przez gawiedź świńskie kopytki i ogonki tudzież inne uszy, uradowany rzeźnik w niecodziennym humorze wziął swój wspaniały tasak i trzymając go w artystycznej pozie rzucił głośno w tłum:
- "Komu jeszcze po ryju?"

Razu pewnego kobiecina wybrzydzała strasznie chcąc wyrwać co ładniejszy kawałeczek czegośtam kiedyś muczącego. Nic co rzeźnik oferował jakoś nie podchodziło klientce, ale kątem oka wypatrzyła delikwentka kawałek krówki, który jej w końcu pasował. Rzecze więc do naszego rzeźnika:
- O! o! tam pan ma - na pieńku!.
- Na pieńku, to zaraz paniusia ze mną miała będzie, bo mnie tu kolejka stoi - odrzekł rzeźnik.